12 Letnia Akademia Filmowa w Zwierzyńcu dobiegła końca. Niewątpliwie to jedne z lepszych wyjazdów w moim życiu. 6 dni zupełnego luzu, oglądania filmów, biegania boso po deszczu, powrotów do schroniska o 2 w nocy. 5 nocy spędzonych w 10-osobowych pokojach, nowe znajomości. Trzeci samodzielny wyjazd (chwała dowodowi osobistemu, dzięki któremu mogę się samodzielnie zameldować w ośrodku :))
Jeśli chodzi o sam LAF, to naprawdę gorąco wszystkim polecam. Festiwal nie jest drogi i wbrew plotkom, wcale nie trzeba spędzić 10 dni na sali kinowej. My oglądałyśmy koło 3 filmów dziennie, a karnet wykupiłyśmy na 5 dni. Miejsce jest naprawdę piękne, można wybrać się na kajaki, lub nad jezioro. Naprawdę ciężko jest się nudzić, bez względu na upodobania. Polecam również wybranie noclegu w schronisku młodzieżowym, bo jest to naprawdę niezapomniane przeżycie.
Gorąco polecam również restaurację "Młyn", gdzie zajadałyśmy się codziennie. Zapiekane warzywa, naleśniki, pizza, zupa cebulowa, kawa po turecku, sałatki... a wszystko oceniam jako jedne z najlepszych jakie dane mi było w życiu zjeść.
W przyszłym roku z pewnością również się wybierzemy i zapewne w kolejnym również. Nietypowy, ale absolutnie genialny sposób na spędzenie tygodnia wakacji.
I choć lada moment wyjeżdżam na Mazury, to Zwierzyniec będę wspominać jeszcze bardzo długo.
Tyle, jeśli chodzi o wspominki, teraz będzie kulinarnie.
W moim domu nigdy nie robiło się innych przetworów niż kiszone ogórki. Natomiast mnie osobiście zawsze marzyły się dżemy, powidła... W tym roku realizuję swoje marzenie i produkuję moje ukochane powidła śliwkowe. Nie mogłam wprost uwierzyć, że robi się je tak łatwo. Smażyłam je czekając aż skończy się pranie, odkurzając, czytając książkę. A smak powala na kolana.
POWIDŁA ŚIWKOWE (Składniki na około 2 sloiczki)
-1 kg śliwek (u mnie węgierki)
-2 łyżki cukru (wszystko zależy od słodkości śliwek i upodobań)
Śliwki wypestkować, pokroić na mniejsze kawałki, włożyć do garnka.
Powidła smażyłam 3 dni: 1 dzień - 45 minut, 2 i 3 dzień - po 30 minut.
Smażymy na średnim ogniu (na mojej płycie w skali 0-9 było to 4), od czasu do czasu mieszając.
Następnie przekładamy do słoików, przechowywać w lodówce. Można pasteryzować (ja sobie darowałam - wiedziałam, że znikną w tempie ekspresowym, nie zdążyłam nawet zrobić zdjęcia całego słoika ;))
O, no tak, to czas na powidła. :) Myślę, że tego roku na pewno jakieś zrobię. Może nawet śliwkowe? Twoje wyglądają tak apetycznie.
OdpowiedzUsuńNatomiast mimo iż dużo słyszałam o tym festiwalu, jeszcze nie miałam okazji tam zawitać. Kto wie, może w przyszłym roku...?