Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grzyby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grzyby. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 sierpnia 2012

"Rany boskie, co jest na tej patelni?!"

... czyli o niedocenionym ze względu na nikłe walory wizualne kaszotto.
Lato to raczej nie czas na suszone grzyby, skoro lasy, a jeśli ktoś nie ma dostępu - stragany, obfitują w świeże. Jednak jeden słoiczek, który został nam jeszcze od wigilii, patrzył na mnie błagalnie jakby mówił "kończy mi się data ważności, zużyj mnie".
Nie miałam wątpliwości co z nimi zrobię. Od dawna upatrzony przepis w końcu doczekał się realizacji.
Wszystkim fanom grzybów - zdecydowanie polecam. Smak jest bardzo intensywny, ale nie dominujący.

Przekonali się nawet ci na początku przerażeni. Jak to jest, że najmniej ciekawie wyglądające potrawy, są zwykle najsmaczniejsze?

Z góry przepraszam również za jakość zdjęć. Zostałam na 2 tygodnie pozbawiona mojego - i tak nienajlepszego - aparatu i walczę komórką. Efekty są mierne, ale... czy w blogu kulinarnym nie chodzi przypadkiem o przepisy i smak, a nie fotografię?


KASZOTTO Z PODGRZYBKAMI /1 duża porcja, lub 2 mniejsze/
  • 100 g kaszy jęczmiennej (użyłam wiejskiej)
  • 2-3 garście suszonych grzybów (u mnie podgrzybki)
  • 500 ml bulionu warzywnego
  • 1 duża cebula
  • sól, pieprz
  • 1-2  łyżki oliwy
Grzyby namoczyć w niewielkiej ilości wody przez 2 godziny. Odcisnąć, pokroić na małe kawałki. wodę z moczenia zachować.
Cebulę pokroić w drobną kostkę i podsmażyć na rumiano na oliwie. Dodać kaszę i dokładnie wymieszać, aż każde ziarno pokryje się tłuszczem. Dodać wodę z grzybów, 1/4 bulionu, grzyby, wymieszać. Trzymać na niedużym ogniu pod przykryciem, często mieszając i stopniowo dodając resztę bulionu.
Kiedy kasza wchłonie cały płyn, doprawić do smaku pieprzem i solą.


piątek, 30 grudnia 2011

Zupa grzybowa i dlaczego w moim życiu nie ma czasu na myślenie.

Jeszcze z wigilii.

Choruję na serce. Już od jakiegoś czasu. Ostatnio ktoś z moich znajomych zapytał mnie czemu zamiast leżeć w łóżku i nie przemęczać się tańczę, chodzę na imprezy, na łyżwy, na basen, żyję "bardziej" niż człowiek zdrowy, który żadnych ograniczeń nie ma.

Na mojej szafie wisi kartka z napisem "Sam fakt, że żyję jest wystarczającym powodem aby robić wszystko". I wierzę w to. Jeśli czasem znikam z bloga na dłuższy czas, to znaczy, że aktualnie zajmuję się właśnie robieniem wszystkiego. Bo za 10 lat na niektóre szaleństwa może być już za późno.
Dziękuję Markowi Hłasce, że jakieś dwa lata temu na te słowa - zupełnym przypadkiem - trafiłam.
Mam 18 lat. Jedyne co nade mną ciąży to matura. Chore serce i stawy, problem ze słuchem? Gdybym miała się tym martwić, umarłabym ze zgryzoty już parę ładnych lat temu. To chyba właśnie choroba jest tym co daje mi siłę do życia, to, że moje serce może nagle odmówić mi posłuszeństwa sprawia, że chcę wyciskać z życia jak najwięcej. Wykorzystać każdą minutę. Inaczej będę mieć byt dużo czasu na myślenie czy na pewno robię dobrze. A to nie jest dobre. Nawet jeśli postępuję nieodpowiedzialnie to jest mi z tym dobrze i nie chcę zamykać się w ramach nicnierobienia choćby nie wiem co. To chyba najgorsze co może człowieka spotkać -  świadomość bezradności.
Dlatego bezradność rzzucam precz, żyję swoim życiem, żyję - jak to mówi moja przyjaciółka - "bardziej".



ZUPA GRZYBOWA



  • ok. 70-80 g suszonych grzybów (u mnie borowiki i podgrzybki)
  • 1 marchewka
  • niewielki kawałek selera
  • 1 pietruszka
  • 1 cebula
  • kilka ziaren czarnego pieprzu
  • sól
  • makaron (u mnie lazanki)
Grzyby zalać wodą (dużo), zostawić na całą noc. Grzyby przełożyć do garnka, dolać wodę, w której się moczyły, ale tak, aby nie wlać osadu, który utworzył się na dnie. Dolać ok. 2 szklanki (lub więcej) wody.
Gotować aż grzyby zmiękną. Dodać obrane warzywa i pieprz, gotować ok. 40 minut.
Wyjąć warzywa (można je potem wykorzystać np. do sałatki) i grzyby. Grzyby pokroić i wrzucić z powrotem do garnka, przyprawić solą.
Podawać z ugotowanym wcześniej makaronem.

niedziela, 25 grudnia 2011

Kapuśniaczki i dlaczego nie lubię świąt.

Nie lubię świąt. Nie lubię składać życzeń, bo wychodzą zawsze sztucznie i patetycznie, nawet jeśli bardzo tego nie chcę, a osoby, dla których chciałabym zdrowia i szczęścia doskonale o  tym wiedzą. Nie lubię karcącego spojrzenia zza stołu, spowodowanego tym, że nie zjadłam znienawidzonego karpia. Nie lubię tej przedświątecznej paniki i kłótni. Do szału doprowadzają mnie święteczne porządki - tak jakbym nie mogła zrobić ich dwa tygodnie później. Nad ukomercyjnieniem świąt nie będę się już rozwodzić, bo to w sumie trochę oddzielny temat, choć też niewątpliwie wpływa to na to, że "świąteczna atmosfera" bez tony lampek, wielkiej choinki i prezentów za milion dolarów w myśli wielu z nas praktycznie nie ma racji bytu.

Nie siedzę skrzywiona przy wigilijnym stole, manifestując to, że świąt nie lubię. Jestem miła, uśmiecham się, jednak w głębi duszy myślę - po co to wszystko? Moja wymarzona wigilia to na kanapie, każdy z kubkiem barszczu i kawałkiem ciasta w ręku. I rozmowa z rodziną. Nic więcej. To by mi wystarczyło, bez tej całej otoczki. Dziadków widuję tak rzadko, że już samo to, że się pojawią jest dla mnie świętem.

W świętach pośród stosu jedzenia, wzajemnych kłótni podczas przygotowań i bieganiny za prezentami brakuje mi... właśnie samych świąt. Bo czasem odnoszę wrażenie, że w Polsce definicję słowa "święta" możnaby zawrzeć w dwóch innych - "jedzenie" i "sprzątanie".
Wiem, że spotkam się z komentarzami, że "to tylko u mnie w domu tak jest". Ale to nieprawda. Wielu moich znajomych ma dokładnie takie same przemyślenia.
No cóż. Chyba po prostu dorośliśmy. Szkoda.

Przepisu na kapuśniaczki szukałam długo. A to nie podobał mi się farsz, albo wyglądały na zdjęciu na zbyt klapnięte, albo wydawało mi się, że za mało drożdży... ostatecznie zaufałam intuicji i stworzyłam własne, będące połączeniem chyba wszystkich przepisów, jakie przejrzałam, a bazujące głównie na tym Macieja Kuronia.



KAPUŚNIACZKI /15-20 sztuk/
  • 500 g mąki
  • 1 łyżeczka cukru
  • 25 g świeżych drożdży
  • 3 łyżki rozpuszczonego masła
  • 2 żółtka + 1 jajko do posmarowania wierzchu
  • 250 ml mleka
  • szczypta soli
Farsz:
  • 500 g kapusty kiszonej
  • 20 g suszonych grzybów
  • 2 cebule
  • łyżka mąki
  • przyprawy: sól, pieprz, kminek
Przygotować rozczyn z cieplego mleka, cukru, drożdży i dwóch łyżek mąki. Odstawić na około 10 minut aż urośnie. Połączyć z mąką, solą, masłem i żółtkami, wyrobić gładkie, nieklejące ciasto. Przykryć suchą ścierką, odstawić do podwojenia objętości.
Podzielić ciasto na 3 części. Każdą rozwałkować na prostokąt o szerokości ok. 8 cm i grubości ok. 1 cm. Na środek pasa nakładać nadzienie, zostawiając po bokach trochę wolnego miejsca. Zlepić w rulon jak pieroga, ułożyć łączeniem w dół, podwinąć pod spód końcówki. Lekko spłaszczyć rulon, kroić na małe lub duże kawałki, w zależności od upodobań. Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w odległości od siebie, posmarować roztrzepanym jajkiem. Piec 20-25 minut w 180 stopniach.

Przygotowanie farszu:

Grzyby namoczyć przez noc. Cebulę posiekać i podsmażyć na oliwie. Posiekać kapustę i grzyby, przesmażyć, aż kapusta lekko ściemnieje. Doprawić do smaku, dodać mąkę, wymieszać, wystudzić.


poniedziałek, 12 września 2011

Pierogi z kurkami i oscypkiem

Słońce znów za oknem, choć niestety, znów nie na długo. Moje myśli krążą wokół rozgardiaszu w życiu i próby uporządkowania go. Jak to ja wzięłam sobie na barki trochę zbyt dużo i nawet gdyby doba trwała 30 godzin, nie jestem w stanie pogodzić tego wszystkiego. Z czegoś trzeba zrezygnować, coś ograniczyć, a znowu na inne rzeczy bardziej zwrócić uwagę. Tak rozmyślając, lepiłam wczoraj pierogi.

Jestem z Krakowa, stąd do gór nie tak znowu daleko. Oscypek zawsze był bliski mojemu sercu, jednak dopiero niedawno zaczęłam używać go w kuchni. I tak oto miejsce mojego ukochanego do tej pory oscypka z grilla, zajęły pierogi z kurkami i oscypkiem. Jest to ser o bardzo wyrazistym smaku, więc wcale nie trzeba go dużo, aby potrawa zyskała wyrazistego smaku.
Najbardziej smakowały mi na drugi dzień podsmażone na maśle i posypane tartym oscypkiem i taką właśnie wersję polecam.



PIEROGI Z KURKAMI I OSCYPKIEM

3 szklanki mąki
600 g kurek, umytych i osuszonych*
2 cebule
3 ząbki czosnku
130 g oscypka, startego + do posypania
sól, pieprz
wrzątek

*nie należy myć ich zbyt długo, bo nasiąkną wodą. Polecam suszyć na papierowym ręczniku.



Cebulę drobno posiekać zeszklić na maśle. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek. Dodać kurki, podsmażyć, aż wyparuje cała wypuszczona przez nie woda, doprawić do smaku solą i pieprzem, odstawić. Do wystudzonego farszu dodać oscypka.
Z mąki, szczypty soli i wrzątku zagnieść ciasto, rozwałkować. Wycinać koła, nakładać na nie farsz, formować pierogi.
Wrzucać do osolonego wrzątku z odrobiną oleju/oliwy i gotować 3 minuty od wypłynięcia na powierzchnię. Wyciągać łyżką cedzakową (nie należy kłaść jednych na drugich, bo będą się zlepiać).
Podawać od razu, lub podsmażone na maśle, posypane tartym oscypkiem.


źródło: okuchnia

czwartek, 8 września 2011

Mocno grzybowa zupa z pieczarkami i dzikim ryżem. Na odegnanie choroby.

Zgodnie z tradycją, jak co roku, drugi tydzień września spędzam w domu. Nie ma szans, aby ominęło mnie wrześniowe choróbsko. Dziś wyzbierałam się w końcu z gorączki i bólu gardła, który uniemożliwiał mi jedzenie i wkroczyłam do kuchni. Nie minęły 3 godziny, a na stół wjechała zupa, drożdżówki i ciasto. Mama stwierdziła, że gotowanie jest dla mnie gorsze niż amfetamina ;)

Zupa w mocno jesiennym, a nawet zimowym klimacie. Bardzo sycąca, spokojnie wystarczy za cały obiad. Kiedy czeka mnie ciężki tydzień, robię wielki gar (z podwójnej porcji) i jem w zasadzie codziennie kiedy jestem przelotem w domu. Rozgrzewa, całkowicie zaspokaja głód, dodaje energii i co najważniejsze - świetnie smakuje. No i ten grzybowy aromat...



ZUPA GRZYBOWA Z PIECZARKAMI I BRĄZOWYM RYŻEM

25 g suszonych borowików
2 łyżki oliwy
1 duża cebula, drobno pokrojona
5 ząbków czosnku, posiekanych/wyciśniętych
3 łyżeczki ziół prowansalskich
250 g pieczarek, pokrojonych w cienkie plasterki
1/2 szklanki brązowego ryżu
4 szklanki (1 litr) bulionu warzywnego
1 starta marchewka (tym razem pominęłam, bo nie miałam)
sól, pieprz

Borowiki umieścić w misce, zalać wrzątkiem (ok. 2 szklanki), odstawić na 20 minut.
Cebulę i czosnek podsmażyć w garnku, na oliwie. Dodać pieczarki, sól, pieprz i zioła, smażyć, aż pieczarki dość mocno zmniejszą swoją objętość (ok. 10 min). Wrzucić borowiki razem z wodą, w której się moczyły i gotować kilka minut. Dodać bulion i ryż i gotować pod przykryciem, aż ryż się ugotuje (30-45 min).
Podawać posypane startą marchewką.

źródło: więcej yofu