Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bułka tarta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bułka tarta. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 kwietnia 2012

Takie małe, a cieszą. Klopsiki w sosie pomidorowym.

Przez akcję (a może dzięki niej) Maggie na durszlaku, nieustannie "chodziły" za mną klopsiki. Takie najprostsze, bez cudów. W sosie pomidorowym. Albo koperkowym.
Po tygodniu wreszcie zebrałam się w sobie, szukając pretekstu aby wydobyć się na chwilę spod stosu książek do historii.
Zapraszam.



KLOPSIKI W SOSIE POMIDOROWYM /3-4 porcje/

  • 500 g mielonego mięsa z indyka
  • 1 jajko
  • 3-4 łyżki bułki tartej
  • 1 łyżka oregano
  • 1 łyżka przyprawy do mięsa mielonego (polecam firmy vegeta)
  • sól, pieprz
Sos:
  • 2 puszki krojonych pomidorów
  • 1 duża cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • oregano, bazylia
  • sól, pieprz
  • szczypta cukru
  • 1-2 łyżki octu balsamicznego
Wszystkie składniki na klopsiki wymieszać ręką. Zwilżyć dłonie i formować nieduże kulki. Smażyć na odrobinie oliwy ze wszystkich stron na rumi)ano (można przekroić jednego, dla sprawdzenia, nie powinny być różowe w środku. Odstawić.

Cebulę posiekać i podsmażyć razem z wyciśniętym czosnkiem. Dodać pomidory, zagotować. Dodawać wszystkie przyprawy do smaku.
Do sosu wrzucić klopsiki i chwilę gotować aby smaki się przegryzły, a ewentualne niedosmażone sztuki, dogotowały się.
Podawać z ulubionymi dodatkami, u mnie fasolka szparagowa.

czwartek, 6 października 2011

Szarlotka z budyniem. Na zamówienie.

Dziś nie będzie lekko, zdrowo i pełnoziarniście. Wręcz przeciwnie - kalorycznie i słodko.
Szarlotkę z budyniem pierwszy raz robiłam jakiś rok temu. Tak zasmakowała mamie, że od tego czasu jest regularnym gościem na naszych stołach. Ja uwielbiam jeszcze gorącą, kiedy budyń jest płynny, a ukrojony kawałek zdecydowanie ciasta nie przypomina ;), mama woli kiedy budyń stężeje, a brat... jemu wszystko jedno :P
Z racji tego, że siedzę w domu, mama próbowała delikatnie naprowadzić mnie na to, abym tę szarlotkę zrobiła. Nie będę ukrywać, że jest dość praco- i czasochłonna, a drugie tyle zajmuje zmywanie i sprzątanie kuchni. Pomimo, że uwielbiam spędzać czas w kuchni, to pod koniec zawsze mam trochę dość. Ale dla takiego smaku... warto się czasem pomęczyć.



SZARLOTKA Z BUDYNIEM

- 450 g mąki pszennej
- 250 g masła
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany (12 lub 18%)
- 1 szklanka cukru pudru

- 2 budynie waniliowe/śmietankowe (na 500 ml mleka każdy)
- 750 ml mleka

- 2 łyżki bułki tartej
- 1,5 kg jabłek
- cynamon
- ew. cukier (ja jabłek nie słodzę)

Wszystkie składniki na ciasto zagnieść w zwarte, kruche ciasto. Podzielić na 2 części w proporcjach 2/3 i 1/3, schować do lodówki na 30 minut. Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia, boki posmarować masłem. 2/3 schłodzonego ciasta rozwałkować na stolnicy, podsypując mąką, na okrągły placek, większy niż średnica tortownicy. Delikatnie przełożyć ciasto i dokładnie wylepić dno, oraz brzegi. Ponakłuwać widelcem, schować na chwilę do lodówki.

Jabłka obrać. Połowę zetrzeć na tarce i wymieszać z cynamonem i ew. cukrem, połowę pokroić w ósemki (można oczywiście wybrać opcję jedną albo drugą, ale ja preferuję kiedy są takie i takie). Spód ciasta wysypać bułką tartą. Wyłożyć najpierw starte jabłka, poźniej poukładać kawałki, posypać cynamonem. 

Przygotować budyń zgodnie z przepisem na opakowaniu, wykorzystując jednak 750 ml mleka. Lekko ostudzony wylać na jabłka.

Z lodówki wyjąć pozostałe ciasto, rozwałkować na okrągły placek o średnicy tortownicy, wyłożyć na wierzch ciasta, pozlepiać z ciastem po bokach (ja tym razem nie miałam cierpliwości, więc rozwałkowałam ciasto byle jak, urywałam kawałki i układałam na wierzchu).
Piec 45 minut w 200 stopniach.

źródło: moje wypieki

A jeszcze chwilę nie kulinarnie... Moja najnowsza zdobycz. Tam właśnie będę w sobotę :D
No cieszę się jak głupia po prostu!




wtorek, 4 października 2011

Domowy fast food. Drobiowe hamburgery.

Hamburgery, frytki, a nawet pizza(!) cieszą się dość kiepską opinią. Głównie za sprawą McDonalda i Burger Kinga, tudzież innych tego typu restauracji, gdzie wszystko ocieka tłuszczem. Oprócz tego, idealne, spulchniane bułki, oraz zawsze identyczne kawałki mięsa skłaniają ku przemyśleniom - z czego to właściwie jest?
Sama staram się nie jeść w takich miejscach, jednak, nie będę ukrywać - hamburgery i innego rodzaju "fast foody" uwielbiam.
Zamiast narzekać więc na McDonalda, proponuję przygotować sobie jego domową wersję. Chude mięso smażone prawie bez tłuszczu, mnóstwo warzyw, pełnozianista bułka... To już nie ten "strasznie niezdrowy hamburger", prawda? A niewykorzystane burgery można zamrozić. Potem wystarczy je tylko parę minut odgrzać w piekarniku i możemy cieszyć się szybkim, pysznym i zdrowym obiadem.



DOMOWE HAMBURGERY

- 500g mielonego mięsa z indyka
- 3-4 łyżi bułki tartej
- 1 jajko
- sól, pieprz, przyprawa do mięsa mielonego (używam firmy Vegeta i bardzo sobie ją chwalę)

Oprócz tego:

- bułki (u mnie zwykle grahamki lub orkiszowe)
- cebula
- pomidor
- sałata
- kiszony ogórek
- ser żółty
- ketchup/majonez/musztarda lub inny ulubiony sos

Nie podaję ilości bułek i dodatków, bo wszystko zależy od tego ile kotletów nam wyjdzie, oraz własnych preferencji :)

Mięso mieszamy ręką z jajkiem, bułką tartą i przyprawami. Na teflonowej patelni rozgrzewamy niewielką ilość oliwy. Zwilżonymi dłońmi formujemy kotlety i smażymy z obu stron (ja lubię cienkie i mocno wypieczone, mój brat preferuje grube i lekko surowe w  środku).
Z tych proporcji wychodzi 8 - 15 burgerów, w zależności od ich grubości i wielkości.

Bułkę przekrajamy na pół, wkładamy sałatę, burgera, ser, pomidor, ogórka i cebulę. Zapiekamy chwilę w mikrofali lub piekarniku, aby ser lekko się rozpuścił. Dodajemy sos.
Smacznego!

piątek, 29 lipca 2011

Kotlety z kalafiora i brokuła

Pogoda za oknem nie nastraja zbytnio do wychodzenia z domu. Nie o takich wakacjach marzyłam, nie będę ukrywać. Chciałabym  wsiąść na rower i ruszyć gdzieś poza zatłoczony i duszny Kraków, jednak w deszczu łatwe to nie jest. W ramach rekompensaty wyżywam się artystycznie w kuchni.

Oficjalnie wegetarianką nie jestem. Mięso jadam, choć rzadko i w niewielkich ilościach. Ale ostatnimi czasy moje obiady są bezmięsne, wypełnione za to do granic możliwości warzywami. W końcu (wbrew pozorom) mamy lato i trzeba cieszyć się nimi póki jeszcze świeże i najsmaczniejsze.

Dzisiaj wegetariańskie kotlety. Inspiracja od Mopsa, z moimi modyfikacjami.



KOTLETY Z KALAFIORA I BROKUŁA

1 kalafior
1 brokuł
3 jajka
100 g bułki tartej (używam razowej - do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością)
70 g otrębów (u mnie 50 g pszennych i 20 g owsianych)
sól
pieprz
majeranek
oregano

Kalafiora i brokuła ugotować w osolonej wodzie (brokuła 10 minut, kalafiora - 15 minut). Po tym czasie odcedzić i rozgnieść tłuczkiem do ziemniaków (nie na papkę, powinny pozostać drobne różyczki). Wymieszać ręcznie z jajkami, bułką, otrębami i przyprawami (dodałam ich naprawdę mnóstwo, ale jeśli chodzi o doprawianie, mam lekką obsesję ;)). Jeśli ciasto będzie zbyt sypkie lub za rzadkie, dodać otrębów/bułki lub jeszcze jedno jajko.
Formować kotlety i smażyć (ja użyłam tylko łyżeczki oliwy przed pierwszą serią - smażę na teflonie).
Z przepisu wyszło 15 kotletów (niezjedzone zamroziłam :])


Podawać z ulubionymi dodatkami. Moja mama zjadła z ziemniakami i pomidorami, ja z kaszą jęczmienną.