Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obiady. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obiady. Pokaż wszystkie posty

środa, 28 września 2011

Spaghetti w sosie serowo-czosnkowym.

Złość. I bezradność. Nie sądziłam nigdy, że zdrowie uniemożliwi mi zdrowe żywienie. Paradoks, prawda? Ale na ten temat więcej na śniadaniu do łóżka.

Z makaronem jest u mnie tak, że jedna paczka może leżeć nietknięta nawet pół roku. Kiedy jednak w końcu zostaje otwarta, wszelkiego rodzaju pasty goszczą u mnie codziennie. Potem kupuję kolejną paczkę, która również czeka pół roku na swoje wykorzystanie.
Mama dostała od znajomej wielki bukiet czosnku. Sama używa go jedynie do kotletów, wie jednak, że ja bez czosnku żyć nie mogę, więc od razu rzuciła: "masz, zużyj". Akurat pod rękę nawinął mi się przepis punktransistor i... makaron zalegający od lipca wreszcie doczekał się wykorzystania :)
Polecam dla wszystkich - jak ja - czosnkożerców. Zwłaszcza teraz, kiedy trzeba zwiększać odporność. Chociaż polecam raczej wtedy kiedy nie zamierzamy wychodzić po południu do ludzi, a już na pewno nie przed randką ;)



SPAGHETTI W SOSIE CZOSNKOWO-SEROWYM /1 porcja/

50 g makaronu spaghetti (u mnie pełnoziarniste)
1/2 cebuli
4-5 ząbków czosnku
po 1/2 łyżeczki ziół prowansalskich i suszonej bazylii
50 g kremowego serka topionego (u mnie ementaler)
sól, pieprz



Makaron ugotować wg przepisu na opakowaniu (ja dodaję trochę oleju/oliwy - wtedy nigdy się nie skleja), odcedzić. Na patelni zeszklić na odrobinie oliwy posiekaną drobno cebulę. Dodać wyciśnięty czosnek, zioła i odrobinę wody, poddusić chwilę. Dodać serek topiony, pokrojony w małe kawałki i mieszając zaczekać aż się rozpuści. Dodać soli i pieprzu do smaku. Polać makaron.

środa, 21 września 2011

Omlet z kaszą i cukinią czyli obiad na szybko.

Codziennie po szkole wchodzę do domu zmęczona i głodna. Najchętniej zjadłabym wszystko co w zasięgu mojego, a najlepiej słodkie. Zwłaszcza, że na obiad mam 45 minut, bo za chwilę wybywam na balet, zajęcia wokalne, kółko z historii. W takich sytuacjach ten omlet sprawdza się doskonale.Szybko się go robi, syci na długo. Jeśli wiemy, że będziemy mieć mało czasu, można ugotować kaszę dzień wcześniej.



OMLET Z KASZĄ GRYCZANĄ I CUKINIĄ (1 porcja, patelnia 20 cm)

2 łyżki kaszy gryczanej
2 jajka
1/3 średniej cukinii
1 łyżeczka oliwy
sól, pieprz, zioła prowansalskie, oregano

Kaszę gotujemy do miękkości w lekko osolonej wodzie.
Na oliwie podsmażamy pokrojoną w kostkę cukinię. Dodajemy kaszę i zalewamy jajkami rozmieszanymi z przyprawami. Smażymy na malutkim ogniu, pod przykryciem, aż wierzch omletu będzie ścięty.
Delikatnie zsuwamy omlet z patelni na talerz.


poniedziałek, 12 września 2011

Pierogi z kurkami i oscypkiem

Słońce znów za oknem, choć niestety, znów nie na długo. Moje myśli krążą wokół rozgardiaszu w życiu i próby uporządkowania go. Jak to ja wzięłam sobie na barki trochę zbyt dużo i nawet gdyby doba trwała 30 godzin, nie jestem w stanie pogodzić tego wszystkiego. Z czegoś trzeba zrezygnować, coś ograniczyć, a znowu na inne rzeczy bardziej zwrócić uwagę. Tak rozmyślając, lepiłam wczoraj pierogi.

Jestem z Krakowa, stąd do gór nie tak znowu daleko. Oscypek zawsze był bliski mojemu sercu, jednak dopiero niedawno zaczęłam używać go w kuchni. I tak oto miejsce mojego ukochanego do tej pory oscypka z grilla, zajęły pierogi z kurkami i oscypkiem. Jest to ser o bardzo wyrazistym smaku, więc wcale nie trzeba go dużo, aby potrawa zyskała wyrazistego smaku.
Najbardziej smakowały mi na drugi dzień podsmażone na maśle i posypane tartym oscypkiem i taką właśnie wersję polecam.



PIEROGI Z KURKAMI I OSCYPKIEM

3 szklanki mąki
600 g kurek, umytych i osuszonych*
2 cebule
3 ząbki czosnku
130 g oscypka, startego + do posypania
sól, pieprz
wrzątek

*nie należy myć ich zbyt długo, bo nasiąkną wodą. Polecam suszyć na papierowym ręczniku.



Cebulę drobno posiekać zeszklić na maśle. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek. Dodać kurki, podsmażyć, aż wyparuje cała wypuszczona przez nie woda, doprawić do smaku solą i pieprzem, odstawić. Do wystudzonego farszu dodać oscypka.
Z mąki, szczypty soli i wrzątku zagnieść ciasto, rozwałkować. Wycinać koła, nakładać na nie farsz, formować pierogi.
Wrzucać do osolonego wrzątku z odrobiną oleju/oliwy i gotować 3 minuty od wypłynięcia na powierzchnię. Wyciągać łyżką cedzakową (nie należy kłaść jednych na drugich, bo będą się zlepiać).
Podawać od razu, lub podsmażone na maśle, posypane tartym oscypkiem.


źródło: okuchnia

piątek, 2 września 2011

Kocham piątki i razowe pierogi ze szpinakiem.

Pierwszy dzień w szkole minął zanim się obejrzałam. Ale nie ma się co dziwić, skoro składał się tylko z 2 lekcji polskiego, z czego jedną zabrał nam dyrektor na szkolenie przedmaturalne. O godzinie 9.30 byłam już po lekcjach ;) Kilka miłych chwil z przyjaciółmi na rynku i czas oficjalnie zacząć rok szkolny. Lista lektur na całą kartkę A4 sama się nie przeczyta, a testy z historii również nie wykazują chęci do wypełnienia się samodzielnie. Ale nikt nie powiedział, że nie można połączyć przyjemnego z pożytecznym. Kończę "Mistrza i Małgorzatę" opalając się na balkonie i pijąc mrożoną kawę. A obok mnie stoi pusty talerz po pierogach. Bo jeszcze na początku sierpnia zapchałam zamrażarkę mnóstwem jedzenia, aby nie umrzeć z głodu, kiedy w roku szkolnym nie będę miała czasu na gotowanie.

Pierwszy raz robiłam pełnoziarniste pierogi. Podobnie jak przy pełnoziarnistych plackach, ciasto ma nieco inną strukkturę (i trochę trudniej uzyskać odpowiednią konsystencję), ale również ciekawy, jakby orzechowy posmak. Jest jednak dość ciężkie w obróbce (rwie się) przez co ciężko jest nadać pierogom ładny kształt.



PEŁNOZIARNISTE PIEROGI ZE SZPINAKIEM I FETĄ (ok. 12 pierogów)

50 g mąki pszennej
100 g mąki pszennej pełnoziarnistej
250 g szpinaku (użyłam świeżego, ale może byc też mrożony)
1/2 cebuli, drobno posiekanej
1 wyciśnięty ząbek czosnku
2-3 łyżki sera feta (używam Arla Apetina - już pokrojonego)
gorąca woda
sól, pieprz

Szpinak rozmrozić, a świeży pokroić w mniejsze kawałki. Podsmażyć cebulę i czosnek na patelni, dodać szpinak i smażyć aż uzyska konsystencję papki. Dodać sól i pieprz do smaku. Dodać pokrojony w kostkę ser feta, przemieszać kilka razy (aby ser nie rozpuścił się zupełnie), odstawić.



Mąki zmieszać i wysypać na stolnicę. Zalać ok. 1/2 szklanki wrzątku i przemieszać nożem, zgarniając ze stolnicy całą wodę. Powtarzać, dolewając wodę, aż z mąki uformują się grudki ciasta. Zagnieść rękami ciasto (uwaga - gorące), podsypując ewentualnie mąką. Rozwałkować na stolnicy, wycinać szklanką koła, nakładać nadzienie, zlepić.
Zagotować wodę w garnku z łyżką soli i odrobiną oliwy (pierogi nie będą się zlepiać i rozpadać). Wrzucać pierogi do wrzątku i gotować 3 minuty od wypłynięcia na powierzchnię. Wyjmować łyżką cedzakową.
Pierogi można zamrozić i potem odgrzać w mikrofali, lub wodzie (tu jednak trzeba bardzo uważać, aby się nie rozpadły).

źródło: magazyn Superlinia

niedziela, 28 sierpnia 2011

Smak lata. Leczo.

Leczo to strasznie niewdzięczna potrawa. Bardzo często nie zachęca wizualnie, chociaż smak wynagradza wszystko.
Leczo polubiłam dopiero kiedy zrobiłam je sama. Z dzieciństwa kojarzę z niego tylko znienawidzone przeze mnie parówki, które mama namiętnie dodawała. Jednak kiedy stworzyłam swoją własną wersję - bez parówek, z cukinią, pieczarkami i na ostro - stało się moim głównym letnim posiłkiem. Na ciepło i na zimno, samo lub z kuskusem czy chlebem - nieważne. Zawsze tak samo szybkie w przygotowaniu i tak samo smaczne.



LECZO (ok. 4 porcje)

3 kolorowe papryki
1 nieduża cukinia
1 duża cebula
7-8 sporych pieczarek
4 pomidory (mogą być też pomidory z puszki)
2 ząbki czosnku
2 łyżki oliwy
przyprawy (wg uznania): sól, pieprz, ostra i łagodna papryka, pieprz ziołowy, zioła prowansalskie, oregano, bazylia



Cebulę posiekać (niezbyt drobno), pieczarki pokroić w plasterki, czosnek przecisnąć przez praskę lub drobno posiekać. Podsmażyć w garnku na oliwie. Kiedy pieczarki lekko zbrązowieją, dodać pokrojoną w kostkę, oczyszczoną z ziaren paprykę oraz plasterki cukinii (jeśli są duże, przekroić na połówki lub ćwiartki). Dodać sól i pieprz, dusić pod przykryciem, aż warzywa zmiękną. Wrzucić pokrojone pomidory, przyprawy i gotować aż pomidory rozmiękną, mieszając od czasu do czasu.
Jeśli wolimy bardziej "zwartą" konsystencję, odlać trochę wody.
Podawać na ciepło lub zimno, najlepiej z chlebem, lub jako samodzielne danie.

Takie leczo można zawekować i przechowywać.
Danie jest zgodne z fazą II (PW) diety Dukana.






piątek, 26 sierpnia 2011

Mleczny ryż zapiekany z jabłkami, cynamonem i orzechami laskowymi.

Przez tydzień jadłam na śniadanie tosty. Z szynką i serem. Na obiad jadłam tosty. Z szynką, serem i pomidorem. A na kolację tosty. Z serem. Fundusze licealistów i jeden palnik niespecjalnie urozmaicały nasz jadłospis. Po trzecim dniu zaczęło śnić mi się jedzenie. I wyśniłam sobie mleczny ryż. Pozostawał on wciąż w moich myślach, nie dając szansy o sobie zapomnieć. Tak więc na pierwsze domowe śniadanie zafundowałam sobie mleczny ryż z jabłkami (choć moja ręka instynktownie ruszyła w stronę tostera :P).
To danie może funkcjonować jako śniadanie, obiad, kolacja, podwieczorek... Absolutnie uniwersalne i doskonałe na każdą porę dnia.

Przepis ląduje w aż 3 akcjach: sezon na jabłkaowocowe szaleństwo i ekspresowo w kuchni.



MLECZNY RYŻ ZAPIEKANY Z JABŁKAMI, CYNAMONEM I ORZECHAMI LASKOWYMI (1 porcja)

50 g ryżu (u mnie brązowy)
1 średnie jabłko
1 łyżeczka cynamonu
200 ml wody
200 ml mleka (u mnie sojowe)
2 łyżeczki brązowego cukru
garść posiekanych orzechów laskowych

Ryż ugotować w wodzie i mleku według instrukcji na opakowaniu (można zrobić to dzień wcześniej), dokładnie odcedzić.
Jabłko zetrzeć na tarce o grubych oczkach, połączyć z orzechami, cukrem i cynamonem.
Wymieszać na patelni ryż z jabłkami, podlewając odrobinę wodą (2-3 łyzki) i dusić na małym ogniu przez ok. 3 minuty. Podawać ciepłe.

źródło przepisu: dessicated coconut

wtorek, 16 sierpnia 2011

Czosnkowo-ziołowy kurczak w jogurcie.

Obiecałam sobie, że nie będę liczyć dni do końca wakacji, ale zupełnie podświadomie to robię. Jeszcze tylko 15 dni beztroski, wysypiania się i swego rodzaju bezmyślności. Pocieszam się jednak, że już za 9 miesięcy najdłuższe w moim życie, bo aż 4-miesięczne wakacje :D

Bardzo rzadko jadam mięso. A jeśli nawet mi się zdarzy to próbuję przykryć je innymi smakami (kto by pomyślał, że kiedyś obiad i kolacja nie istniały dla mnie bez mięsa...).
Kiedyś w autobusie obiło mi się o uszy "kurczak w maślance". Byłam bardzo ciekawa tego połączenia, jednak po otwarciu lodówki zobaczyłam napoczęty jogurt. A zaraz obok czosnek. Całkowicie eksperymentalny obiad smakował nawet mojemu bratu, który nie ma w zwyczaju chwalić moich wyczynów kulinarnych (nawet jak mu smakują, przekora jest sillniejsza.  Ale to rodzinne ;))

KURCZAK W JOGURTOWEJ MARYNACIE CZOSNKOWO-ZIOŁOWEJ

-3 piersi z kurczaka (lub polędwiczki, udka...)
-1 duży jogurt naturalny
-3 duże ząbki czosnku
-1 łyżka ziół prowansalskich
-1 łyżeczka suszonego majeranku
-1 łyżeczka czosnku granulowanego
-1 łyżeczka suszonego tymianku

Jogurt wymieszać z przyprawami i przeciśniętym przez praskę czosnkiem, odstawić na 5 minut.
Mięso umyć i włożyć do jogurtu (powinno być cale przykryte). Zakryć miskę folią spożywczą (inaczej wszystko w lodówc pachnieć będzie czosnkiem ;)) i wstawić do lodówki na 18 godzin.
Wyciągnąć mięso z marynaty (nie ścierać nadmiaru) i smażyć (ja bez tłuszczu na teflonie), podlewając lekko wodą. Mięso można również zgrillować.
Podawać z dowolnymi dodatkami, pasuje zarówno do ryżu jak i do ziemniaków.


niedziela, 7 sierpnia 2011

Placki cukiniowe inaczej. Na chrupko.

W tym roku pierwszy raz jadłam cukinię, u mnie w domu to warzywo nigdy się nie pojawiało. Mama nie lubi, a tata nie zdawał sobie sprawy z jej istnienia, bo w jego rodzinnym kraju jej nie ma. Absolutnie się w niej zakochałam. Nawet w tym, że sama w sobie jest dość mdła, bo to otwiera szerokie pole do popisu dla farszów, przypraw, dodatków.
Dzisiaj cukiniowe placki, ale nie takie zupełnie tradycyjne. Sezam, siemię i quinoa nadają im wspaniałej chrupkości. Są doskonałe zarówno na ciepło jak i na zimno (dzisiaj właśnie zjadam je na zimny obiad - idealny na upały).
Przepis ląduje w cukiniowej akcji.

A ja zostawiam was na tydzień. Jutro rano ostatni post na śniadaniu do łóżka i wracam w niedzielę rano.
6 godzin PKSem, 6 dni Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu, nocne zwiedzanie Zamościa w oczekiwaniu na pociąg i powrót do Krakowa.
Do zobaczenia!

CHRUPIĄCE PLACKI Z CUKINII

- 2 średnie cukinie (ok. 700 g)
- 2 jajka
- 1/2 szklanki quinoa (suchego)
- 1 średnia cebula drobno posiekana (można zetrzeć na tarce)
- 3 łyżki mąki pełnoziarnistej
- 1 łyżka otrębów
- 2 łyżki sezamu
- 1,5 łyżki prażonego siemienia lnianego
- 1 ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
- przyprawy: pieprz, sól, ostra papryka, majeranek, kminek

Ugotować quinoa według przepisu na opakowaniu, ostudzić.
Cukinię zetrzeć na tarce, dodać resztę składnikow, wymieszać.
Smażyć na oliwie, odsączyć z tłuszczu na papierowym ręczniku (nie polecam smażenia bez tluszczu nawet na teflonie - warstwa oliwy nie musi być głęboka).

Ja zjadłam same, mamie smakowaly z kwaśną śmietaną.



źródło przepisu:moja massala

środa, 3 sierpnia 2011

Pieczony kalafior z kurkumą i złośliwość losu.

Wyjście słońca zza chmur przywitałam uszkodzonym ścięgnem w kostce. Wszystkie moje plany rowerowo-rolkowo-basenowe poszły do lasu. Grrr. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że wykuruję się do poniedziałku, ponieważ wyjeżdżam na Letnią Akademię Filmową do Zwierzyńca i nie zamierzam całego pobytu spędzić ze stabilizatorem na nodze.
Na zajedzenie smutków - kalafior. Aromatyczny, chrupiący... po prostu pyszny. I żółty :)

PIECZONY KALAFIOR Z KURKUMĄ


1 kalafior
4 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki wody
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka czarnuszki
1 łyżeczka kminku
0,5 łyżeczki ostrej papryki
sól, pieprz



Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
Podziel kalafiora na nieduże różyczki, ułóż w naczyniu do pieczenia. Dodaj oliwę, wodę, przyprawy i dokładnie wymieszaj (możesz wcześniej wymieszać oliwę z przyprawami w miseczce i polać kalafior miksturą).
Piecz 30 minut, po 15 minutach raz przemieszaj.



źródło przepisu: mojamassala

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Znów wegetariańsko - warzywa w sosie orzechowym

Czy jest ktoś kto nie lubi masła orzechowego? Zapewne tak, ale myślę, że to zdecydowana mniejszość ludzkości. Osobiście je uwielbiam i ubóstwiam*. Wciskam je wszędzie gdzie się da - tosty, owsianki, wypieki. Ostatnio jednak odkrylam, że z powodzeniem używać można go również do dań obiadowych.

Miałam dziś okropną ochotę na warzywa, ale takie w czystej postaci - bez makaronu czy ryżu. Jednak wizja zimnej sałatki w zimny dzień, trochę mnie odstręczała. A z półki uśmiechało się do mnie maslo orzechowe... Danie z serii "brzydkie, ale pyszne" :)

*odkąd odkryłam niskotłuszczowe, kocham je z dnia na dzień coraz bardziej ;]



WARZYWA W SOSIE ORZECHOWYM

1 czerwona papryka
1/2 białej papryki
1 marchewka
5 pieczarek
2 garście świeżego lub mrożonego zielonego groszku
1 brokuł
1  łyżka oleju
4 łyżki sosu sojowego
3 kopiate łyżki masła orzechowego
przyprawy: sól, pieprz, pieprz ziołowy, tymianek, kminek

Paprykę i marchewkę pokroić w słupki, pieczarki w plasterki. Brokuła i groszek podgotowac w osolonej wodzie. Odciąć nogę brokuła, zostawić tylko różyczki (można to również zrobić przed gotowaniem). Na oleju podsmażamy najpierw pieczarki (dosłownie chwilkę) i dorzucamy resztę warzyw, doprawiamy, smażymy  koło 10 minut. Dodajemy sos sojowy i masło orzechowe. Wlewamy trochę gorącej wody (ok. 1/3 szklanki), rozprowadzając masło orzechowe. Trzymamy jeszcze chwilę na gazie, aby sos "przegryzł się" z warzywami. Posypujemy odrobiną startego sera.

Podajemy z ryżem, lub jemy same warzywa.
Skład warzywny można dowolnie modyfikować, można też dodać np. kurczaka.

Smacznego!

piątek, 29 lipca 2011

Kotlety z kalafiora i brokuła

Pogoda za oknem nie nastraja zbytnio do wychodzenia z domu. Nie o takich wakacjach marzyłam, nie będę ukrywać. Chciałabym  wsiąść na rower i ruszyć gdzieś poza zatłoczony i duszny Kraków, jednak w deszczu łatwe to nie jest. W ramach rekompensaty wyżywam się artystycznie w kuchni.

Oficjalnie wegetarianką nie jestem. Mięso jadam, choć rzadko i w niewielkich ilościach. Ale ostatnimi czasy moje obiady są bezmięsne, wypełnione za to do granic możliwości warzywami. W końcu (wbrew pozorom) mamy lato i trzeba cieszyć się nimi póki jeszcze świeże i najsmaczniejsze.

Dzisiaj wegetariańskie kotlety. Inspiracja od Mopsa, z moimi modyfikacjami.



KOTLETY Z KALAFIORA I BROKUŁA

1 kalafior
1 brokuł
3 jajka
100 g bułki tartej (używam razowej - do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością)
70 g otrębów (u mnie 50 g pszennych i 20 g owsianych)
sól
pieprz
majeranek
oregano

Kalafiora i brokuła ugotować w osolonej wodzie (brokuła 10 minut, kalafiora - 15 minut). Po tym czasie odcedzić i rozgnieść tłuczkiem do ziemniaków (nie na papkę, powinny pozostać drobne różyczki). Wymieszać ręcznie z jajkami, bułką, otrębami i przyprawami (dodałam ich naprawdę mnóstwo, ale jeśli chodzi o doprawianie, mam lekką obsesję ;)). Jeśli ciasto będzie zbyt sypkie lub za rzadkie, dodać otrębów/bułki lub jeszcze jedno jajko.
Formować kotlety i smażyć (ja użyłam tylko łyżeczki oliwy przed pierwszą serią - smażę na teflonie).
Z przepisu wyszło 15 kotletów (niezjedzone zamroziłam :])


Podawać z ulubionymi dodatkami. Moja mama zjadła z ziemniakami i pomidorami, ja z kaszą jęczmienną.