Jestem przerażona.
Mam wrażenie, że mój dom opanowała szarańcza, nie nadążam z pieczeniem, że o robieniu zdjęć nie wspomnę. Bez echa przepadły więc już muffiny, ciastka i babka.
Ale... to dobrze na swój sposób. Lubię mieć dla kogo piec. I lubię być chwalona ;)
Moja funkcja rodzinnego cukiernika rozszerza się na coraz większe grono.
Wywalczyłam do zdjęcia ostatni kawałek sernika.
Najlepszego, najpyszniejszego i w ogóle naj. I z brzoskwiniami. Sprawdzony, pieczony co roku.
Na sernik z brzoskwiniami Doroty lecz w mojej wersji - zapraszam.
SERNIK Z BRZOSKWINIAMI /duża blacha/
Ciasto:
- 250 g margaryny
- 5 żółtek
- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 1/2 szklanki mąki orkiszowej pełnoziarnistej
- 3 kopiate łyżki cukru pudru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Masa:
- 1 kg mielonego twarogu (jestem wierna Presidentowi)
- 3/4 szklanki cukru
- 2 łyżeczki cukru wanilinowego
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 100 g masła
- 3 jajka
- 1 duża puszka brzoskwiń (ok. 7 połówek)
Zagnieść ciasto, podzielić na 2 części, obie owinąć w folię spożywczą. Jedną włożyć do lodówki, drugą do zamrażarki (ok. 2 godziny).
Utrzeć jajka z cukrem, dodać miękkie masło i mąkę, zmiksować. Dodawać porcjami twaróg, cały czas miksując.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia i wylepić dno ciastem z lodówki (można je najpierw rozwałkować). Wylać masę serową. Ułożyć na całej powierzchni pokrojone w kostkę brzoskwinie. Na wierzch zetrzeć i równomiernie rozprowadzić ciasto z zamrażarki.