Szkoła daje mi w kość jak nigdy. Śmiałam się z legend o klasie maturalnej i o tym, że wszyscy wtedy chudną, bo nie mają czasu na jedzenie, ale w dużej części okazują się prawdą. Brak czasu, brak czasu, brak czasu. Pocieszam się tym, że każdy przez to przechodził i każdy będzie ;)
Pod koniec lata zamroziłam sobie różne rzeczy, aby w takich tygodniach jak ten kiedy udało mi się przy kuchni stanąć tylko raz, nie umierać z głodu. Jednak kiedy wczoraj pochłonęłam ostatnią paczkę
pierogów z kurkami i zobaczyłam dno szuflady w zamrażarce - stwierdziłam, że tak być nie może. Powtórka ze średniowiecza poszła więc w odstawkę, a ja cały wieczór gotowałam (wykorzystując przy okazji część ogromu czosnku i cebuli otrzymanych ostatnio od znajomej). Część przepisów już znacie, części nie. Dziś przedstawiam najlepszą zupę cebulową. Podane składniki na ok. 4 porcje, ja zrobiłam podwójnie i... do zamrażarki! ;)
ZUPA CEBULOWA Z SEROWYMI GRZANKAMI
- 6 dużych cebul (dałam 5, ale były naprawdę gigantyczne)
- 1 litr bulionu (dałam pół na pół warzywny i drobiowy)
- 100 g kremowego topionego serka
- 2 łyżki masła
- 2 łyżeczki przyprawy typu ziarenka smaku/kucharek/vegeta
- sól, pieprz
Cebulę drobno posiekać i dusić na maśle do miękkości. Zalać bulionem, dodać ziarenka smaku, serek topiony podzielony na mniejsze kawałki i gotować, mieszając od czasu, aż serek się rozpuści. Zuoę zmiksować, doprawić solą i pieprzem do smaku.
Najlepiej podawać ciepłą, nie gorącą, kiedy rozpuszczony serek nieco stężeje, nadając zupie gęstszą konsystencję.
SEROWE GRZANKI
pieczywo, najlepiej czerstwe (u mnie padło na zapomnianą bułkę orkiszową)
1,5 łyzki tartego sera (u mnie parmezan)
1 łyżka masła
Pokroić pieczywo w kostkę. Rozgrzać na patelni masło, wysypać chleb, posypać serem. Smażc na średnim ogiu intensywnie mieszając, aż będą przypieczone i chrupiące.