Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kurczak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kurczak. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 17 sierpnia 2014

Czerwona ciapa, czyli kurczak po meksykańsku.

Kurczak w sosie meksykańskim stanowi - obok spaghetti - moje główne pożywienie. Jest potrawą szybką i absolutnie bezmyślną. Można zjeść ją z czymkolwiek co akurat znajdzie się w domu - ryżem, makaronem czy chlebem. Można ją zamrozić i po powrocie z uczelni jedynie rozmrozić w garnku i coś szybko dogotować. Nie trzeba biegać za składnikami, wszystkie dostaniemy w najbliższym sklepie
Wygląda jak czerwona breja, smakuje zupełnie inaczej.

Dla zabieganych, dbających o smak nie o wygląd przyrządzanego jedzenia.





KURCZAK W SOSIE MEKSYKAŃSKIM /4 porcje/
  • 2 duże piersi z kurczaka (może być pierś czy polędwiczka z indyka)
  • 1 puszka czerwonej fasoli
  • 1 puszka krojonych pomidorów
  • 1/2 puszki kukurydzy
  • 1 czerwona papryka
  • 1 cebula
  • 2-3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
  • 2 wyciśnięte ząbki  czosnku
  •  przyprawy: sól, pieprz, chili, słodka papryka, przyprawa do kurczaka, cynamon
Cebulę obrać i posiekać, zeszklić na łyżce oliwy razem z wyciśniętym czosnkiem. Kurczaka pokroić w kostkę, posypać solą i przyprawą do kurczaka, obsmażyć. Dodać pokrojoną w kostkę paprykę, smażyć 2-3 minuty. Dodać pomidory, odsączoną fasolę i kukurydzę, koncentrat pomidorowy, dokładnie wymieszać. Dusić wszystko razem jeszcze 5-6 minut. Doprawić do smaku solą, pieprzem, chili, słodką papryką i cynamonem.
Podawać z ryżem.
Danie można mrozić.

sobota, 14 grudnia 2013

Moje zwierzę nie ma gustu. Makaron z cukinią i kurczakiem.

Kiedy pierwszy raz przeczytałam, że mojemu uszatemu muszę dawać dużo warzyw, ucieszyłam się jak głupia. Bo jestem z tych, co to zawsze zalega im w lodówce kawałek pomidora, pół pietruszki, czy gałązka koperku. Z jednej strony będę przeprowadzać utylizację, z drugiej - dawać szczęście mojemu zwierzęciu.

Ale okazało sie, że tak fajie nie jest.
Bo uszaty ma totalnie inny jedzieniowy gust niż ja. Pomidora, papryki nie lubi. Cukinii nawet nie powąchał.
A ponieważ plan obejmował nafaszerowanie połówy cukinii, a drugą nakarmienie królika trzeba było te plany zmodyfikować.
Bo uszaty gustu nie ma.




MAKARON Z KURCZAKIEM I CUKINIĄ W SOSIE POMIDOROWYM /2 porcje/
  • 1 duża pierś z kurczaka
  • 1 cukinia
  • 1 cebula
  • pół kartonika przecieru pomidorowego
  • przyprawy: pieprz, sól, czosnek granulowany, słodka papryka, zioła prowansalskie, przyprawa do kurczka
  • makaron
Na łyżce oliwy podsmażamy posiekaną cebulę. Dodajemy pokrojone w kostkę mięso obsypane przyprawą do kurczaka i solą. Smażymy, aż mięso będzie gotowe. Dodajemy pokrojoną w kostkę cukinię i smażymy 2-3 minuty. Zalewamy przecierem, dusimy ok. 5 minut, doprawiamy do smaku.
Dodajemy ugotowany makaron, mieszamy.

piątek, 22 listopada 2013

Obiad w 20 minut. Kurczak w sosie pomidorowo-jogurtowym.

Tak, tak. W 20 minut. Przynajmniej jeśli człowiek dobrze orientuje się w swojej kuchni i ma wprawę w krojenniu mięsa. A jesli tej wprawy brak to, zawsze znajdzie się jakaś motywacja, żeby nagle się jej nabawić - osobiście polecam królika, przegryzającego kabel od pralki.



KURCZAK W SOSIE POMIDOROWO-JOGURTOWYM /3 porcje/
  • 2 filety z piersi kurczaka
  • ok. 1/2 kartonika przecieru pomidorowego + ew. koncentrat pomidorowy
  • 2-3 łyżki jogurtu greckiego
  • 1 cebula
  • przyprawy: sól, pieprz, czosnek granulowany, ziarenka smaku, przyprawa do kurczaka
Cebulę posiekać i podsmażyć na oliwie. Dodać pokrojonego w kostkę kurczaka, posypać przyprawą do drobiu i solą, usmażyć. Zalewamy całość przecierem, dusimmy chwilę. Dodajemy jogurt, mieszamy i doprawiamy do smaku. Jeśli sos jest zbyt mało pomidorowy można dodać jeszcze przecieru, lub koncentratu.
Podawać z ryżem lub makaronem.

wtorek, 29 października 2013

Co robi biedny student? Gulasz.

Zimno i głodno.
A do tego organizm powoli zmęczony pierogami z mrożonki i chińskimi zupkami zaczyna domagać się czegoś zdrowszego i konkretnego.
I cóż w takiej sytuacji ma zrobić zabiegany i w dodatku ubogi student?
A no wygospodarować sobie 2 godziny - nawet niecałe - czasu. I przy założeniu, że wszystkie przyprawy się już posiada - jakieś 15 zł.
I machnąć taki o to gulasz z kurczaka, który starcza na 4 obiady (przynajmniej jesli jest się - tak jak ja - wzrostu krasnala ogrodowego).
Nie polecam jednak trzymania tego przez 4 dni w lodówce, lepiej podzielić na porcje i zamrozić, trzymając na sytuacje najbardziej kryzysowe.



GULASZ Z KURCZAKA Z PIECZARKAMI I PAPRYKĄ /4 porcje/

  • 2 filety z kurczaka (ok.400 g) 
  • 1/2 czerwonej papryki
  • 500 g pieczarek
  • 4 kulki ziela angielskiego
  • 3 liście laurowe
  • spora szczpta słodkiej papryki w proszku
  • 1/2 kostki rosołowej, wołowej
  • 2 -3 łyżki mąki
  • sól, pieprz, przyprawa do kurczaka
Kurczaka myjemy, kroimy w kostkę. Posypujemy solą i przyprawą do kurczaka i smażymy na łyżce oliwy, az się zrumieni. Dodajemy pieczarki pokrojone w plasterki i paprykę pokrojoną w kostkę, smażymy, aż pieczarki solidnie się obkurczą. 
Zalewamy ok. 500 ml wody, ziele angielskie i liście laurowe i dusimy ok. 20 minut. Rozpuszczamy kostkę rosołową. Dodajemy paprykę w proszku. Odlewamy ok. pół szklanki płynu z patelni i rozprowadzamy w nim dokładnie mąkę, tak aby nie było grudek (ja lubię gesty sos, dałam 3 spore łyżki mąki) i wlewamy znowu na patelnię, dokładnie mieszając. Gotujemy, aż sos zgęstnieje. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Najlepiej smakuje z kasza lub makaronem.

A w międzyczasie moje ostatnie odkrycie - spodnie z czasów gimnazjum. Które przez całkiem spory okres tego gimnazjum, były na mnie ZA CIASNE.
Aktualnie naprawdę niewiele brakuje, abym zmieściła się w jednej nogawce.
Przerażające.
To tak ku przestrodze, co by z tym gulaszem nie przesadzić ;)





środa, 10 lipca 2013

Królowa imprezy.

Być może nie dla każdego i nie na każdej imprezie. Jednak za moich licealnych czasów (piszę, jakby conajmniej 10 lat minęło), absolutnym hitem domówek była przynoszona przez koleżankę sałatka kebabowa. Czy tam gyros, jak kto woli.
Było to swoją drogą fantastyczne złamanie stereotypu dotyczącego żywienia się młodzieży.
Kiedy na stół wjeżdżała sałatka, wszystkie chipsy, paluszki i inne tego typu badziewia szły w kąt. Zwykle nawet nie przejmowaliśmy się talerzami - siedzieliśmy w 10 osób nad miską, walcząc o każdy kęs.

A teraz ja, sama, w pojedynkę, zażeram się nią w upały.
I choć w końcu nie muszę z nikim toczyć o nią wojny, jak na owych imprezach i jeśli będę mieć ochotę, mogę zjeść całą miskę, to muszę przyznać - jedzona w tych niestandardowych, imprezowych  okolicznościach zawsze smakuje lepiej ;)



SAŁATKA KEBABOWA /1 duża miska, ok. 4 sporych porcji/

  • 2 filety z kurczaka
  • 1 czerwona papryka
  • 3 duże ogorki konserwowe (lub kiszone)
  • 1/2 puszki kukurydzy
  • 1/2 kapusty pekińskiej
  • mały kubek (150-180 g) jogurtu naturalnego
  • 1-2 łyżki majonezu
  • 1 łyżka ketchupu
  • przyprawa gyros
Kurczaka pokroić w kostkę, oprószyć lekko solą i usmażyć w przyprawie gyros.
Kapustę poszatkować, paprykę i ogórki pokroić w kostkę.

Nakładać do miski po kolei kapustę, mięso, paprykę, ogórka, kukurydzę, kapustę, mięso, paprykę, ogórka, kukurydzę, kapustę.
Lub jakkolwiek się komu podoba.

Polać sosem z jogurtu zmieszanego z ketchupem i majonezem.
Najlepiej chwilę schłodzić w lodówce, ale jedzonej od razu też niczego nie brakuje.



piątek, 22 marca 2013

Śmierć kanapkom vol. 3 Najbrzydsza sałatka świata. Ale białkowa.

Ta sałatka wygląda paskudnie nie tylko na zdjęciu.
W sumie, to w rzeczywistości wygląda jeszcze gorzej.
Ale jak już pisałam w przypadku makaronu z gorgonzolą, wygląd niekoniecznie przesądza o smaku.

Co do samej sałatki, jest przede wszystkim niesamowicie sycąca. Nie byłam w stanie zjeść jej za jednym zamachem. Zasługa białka, jak mniemam, choć sama ilość składników też jest pokaźna.
Jest również zgodna z dietą Dukana. 
Można nieco wzmocnić smak, dodając łyżkę majonezu, lub urozmaicić ją warzywami, jednak nie wmawiajmy sobie wtedy, że jemy sałatkę białkową ;)

Jak w przypadku każdej sałatki z jajkiem, lepiej przygtować ją w tym samym dniu, w którym mamy zamiar ją zjeść. Na drugi dzień zapach jajka staje się intensywniejszy. Nie każdy go lubi i wyciągnięcie pudełka w miejscu publicznym, może spowodować krzywienie ust i marszczenie nosów przez osoby nas otaczające.

(Swoją drogą - zawsze zastanwiało mnie nazywanie "sałatką" czegoś w czym nie ma nawet kawałka sałaty. Lub jakiegokolwiek innego warzywa. Ale najwidoczniej język polski znowu robi ze mnie idiotkę i pozostaje się tylko z tym pogodzić)



SAŁATKA BIAŁKOWA /1 duża porcja/
przepis pochodzi z jednego z forów dotyczących diety Dukana
  • 1 pierś z kurczaka
  • 3 jajka
  • 1 opakowanie serka wiejskiego (200 g)
  • przyprawa do kurczaka
  • pieprz
  • odrobina soli
Kurczaka pokroić w kostkę, usmażyć z przyprawą, przełożyć do miski. Dodać jajka ugotowane na twardo i również pokrojone w kostkę. Dodać serek wiejski, pieprz i sól, dokładnie wymieszać.

poniedziałek, 18 marca 2013

Kipi kasza. Krupnik.

Zupiasto u mnie ostatnio.
Ale z drugiej strony - co jest najlepsze przy takich temperaturach jeśli nie zupa? Najlepiej rozgrzeje, a przy okazji zapcha na długo wygłodniały, studencki żołądek.

A więc, bez zbędnej wstępnej gadaniny, zaraz po ogórkowej - krupnik.



KRUPNIK /2-3 porcje/
  • 2 skrzydełka z kurczaka (lub inne mięso - może być np. szyja czy skrzydło z indyka)
  • kawałek selera
  • kawałek białej części pora
  • kawałek pietruszki
  • 1/2 marchewki
  • 1 torebka kaszy jęczmiennej (100 g)
  • 2 ziarenka ziela angielskiego
  • 2 liście laurowe
  • sól , pieprz
  • ew. przyprawa typu vegeta
Skrzydełka zalać ok. 5 szklankami wody, postawić na średnim ogniu,  gotować koło 15-20 minut. Dodać obrane i pokrojone warzywa, ziele angielskie i liście laurowe, gotować kolejne 20 minut. Lekko posolić, dodać kaszę (oczywiście bez woreczka). Gotować 15 minut. Doprawić do smaku solą i pieprzem.

poniedziałek, 11 marca 2013

A kopa w dupę tej zimie.

Poziom mojej agresji osiąga najwyższe wartości. Jeszcze kilka dni i przebije górną granicę skali.
Na zmianę rzucam wszystkim po pokoju i siedzę na łóżku kołysząc się przód i tył, niczym w chorobie sierocej.
Powodów jest wiele: śnieg, zimno, wiatr, mokre buty, mokre włosy, spękana skóra, spierzchnięte usta. Nie zagłębiajmy się jednak w szczegóły, streśćmy cały ten syf w jednym słowie: ZIMA.

Nie. Nikt nie jest w stanie przekonać mnie, że posiada ona pozytywne aspekty.
No może jeden - mandarynki. Ale teraz kiedy dobrych mandarynek dostać już nie sposób, żadnych optymistycznych akcentów nie dostrzegam.
Nie obchodzi mnie to, że jest "biało i pieknie". Niebieski śneig działałby na mnie dokładnie tak samo antypatycznie. Jest zimny. Przemakają przez niego buty. Wydeptany staje się błotem. Spóźniają się przez niego autobusy. Topnieje na włosach i łapię przez niego zapalenie ucha. Wieje po oczach, przez co wpadam pod samochody. Rozmywa makijaż.

Ja naprawdę nie rozumiem jak można być miłośnikiem zimy. Próbowałam wiele lat. Po dwudziestu rozpisałam tabelkę: wady i zalety, mając nadzieję, że to w końcu w jakiś logiczny sposób rozwieje mroki mojej niewiedzy i niezrozumienia.

Cóż. Jedna pauza z hasłem "mandarynki" nie jest w stanie przeważyć szali dla 3 stron wad.

Na pocieszenie i rozgrzanie.
Ogórkowa.
ZIELONA W ZIELONEJ MISCE. Zimie na przekór.



ZUPA OGÓRKOWA /3-4 porcje/

  • 2 skrzydełka z kurczaka
  • 1/2 marchewki
  • kawałek selera
  • kawałek pietruszki
  • kawałek białej części pora
  • 3 średnie ziemniaki
  • 1 szklanka przecieru z kiszonych ogórków (ja kupuję gotowy - w torebce lub słoiku)
  • 2 łyżki śmietany 18%
  • liść laurowy
  • 2-3 ziarenka ziela angielskiego
  • sól, pieprz
Skrzydełka umyć i zalać 4-5 szklankami wody. Dodać liść i ziele, gotować ok. 10 minut. Warzywa obrać i dodać do zupy (poza ziemniakami). Gotować całość 20 minut.
Dodać przecier (należy robić to powoli i próbować ponieważ ogórki moga być mniej lub bardziej słone). Gotować chwilę. Pół szklanki zupy wymieszać ze śmietaną, dodać do garnka, cały czas mieszając. Wrzucić obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki, gotować aż będą miękkie. Doprawić solą i pieprzem.

piątek, 1 marca 2013

I co ja zrobię z tymi ziemniakami?

Odkąd mieszkam w Poznaniu zaprzyjaźniłam się z jednym z popularnych polskich dyskontów. Zapewne dlatego, że jest to jedyny sklep w okolicy w, którym za bułkę płacę mniej niż 1,50.
Jednak ma on jedną zasadniczą wadę. A w sumie dwie. Ziemniaki i cebula.
Obydwa wyżej wspomniane produkty sprzedawane są bowiem jedynie w 2,5 kg paczkach.
Cebulę jeszcze jakoś zużyję. Ale ziemniaki?
Jestem absolutnie antyziemniakożerna. W zasadzie używam ich tylko do zupy ogórkowej i jako dodatku do jajka w sosie koperkowym. I co ja niby mam zrobić z tymi pozostałymi 2 kilogramami?

Hm. Wrzucić do garnka, dodać trochę tego i tamtego.

Otrzymujemy gulasz.



POMIDOROWY GULASZ Z ZIEMNIAKÓW I KURCZAKA /1 duża porcja/

  • 3 duże ziemniaki
  • 1 filet z kurczaka
  • 1 puszka krojonych pomidorów
  • 1 cebula
  • 1 łyżeczka papryki w proszku
  • 1/2 łyżki mąki.
  • przyprawa do kurczaka
  • sól i pieprz 
Ziemniaki obrać i ugotować.
Cebulę pokroić w drobną kostkę, podsmażyć na oliwie. Dodać pokrojony filet z kurczaka, oprószyć przyprawą, usmażyć.
Dodać ziemniaki, poomidory i paprykę. Gotować na małym ogniu ok. 5 minut. Odlać trochę sosu, rozetrzeć w nim mąkę i mieszając dolać do patelni, gotować chwilę aż sos zgęstnieje.
Doprawić do smaku solą i pieprzem.

środa, 23 stycznia 2013

Jest mi zimno i jest sesja. Będę jeść.

No i nic nie poradzę na to, że taka jest naturalna reakcja mojego organizmu. Zimno działa na mnie zupełnie wyniszczająco i to nawet nie fizycznie, a psychicznie. Co w takiej sytuacji robi kobieta? No je. A cóż innego może kobieta robić.
Dodając do tego drobny fakt pod tytułem SESJA, otrzymujemy całkiem sporo czasu spędzonego w kuchni. No nie mogę się przecież uczyć, skoro trzeba zrobić obiad, prawda?

Wszystko to działa zbawiennie na mój żołądek, który wreszcie odpoczywa od zupek chińskich, trochę gorzej na moje cztery litery, które nie ruszają się z domu (ziiiiimnoooo), a nieustannie otrzymują kalorie. No ale... od czego jest zima jak nie od tycia? Bo co to za wiosna bez stwierdzenia "idzie lato, trzeba schudnąć"?
Tak, wiem. Wmawiam sobie i na siłę szukam sensu do obżerania się jak prosiak.
I co. Wolno mi, czyż nie?



KURCZAK W SOSIE PAPRYKOWYM /2-3 porcje/
inspiracja uproszczona do poziomu konstrukcji cepa
  • 1 filet z kurczaka
  • 1 papryka
  • 1/2 cebuli (u mnie czerwona, bo innej nie miałam)
  • 1/2 puszki krojonych pomidorów
  • 3 łyżki kwaśnej śmietany 18% lub gęstego jogurtu
  • 1/2 szklanki wody
  • 2 ząbki czosnku lub czosnek granulowany
  • 1 łyżka mąki
  • 1/3 łyżeczki słodkiej papryki
  • 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
  • sól, pieprz
Cebulę obrać i pokroić w kostkę, podsmazyć na oliwie. Dodać oczyszczonego i pokrojonego w kostkę kurczaka oprószyć go solą i pieprzem (lub mieszanką przypraw do kurczaka) i usmażyć. Dodać pomidory, wodę, wyciśnięty czosnek i paprykę, dusić kilka minut. Odlać trochę sosu, wymieszać ze śmietaną i mąką, następnie cały czas mieszając dodać do patelni. Dodać paprykę w proszku i pieprz cayenne, doprawić do smaku pieprzem i solą.
Podawać z ryżem.

poniedziałek, 22 października 2012

"Co na obiad?" "Szara breja". I o moim triumfalnym powrocie.


A więc jestem, zgodnie z obietnicą.

Po długim okresie milczenia wreszcie udało mi się pozbierać swoje życie do kupy i mogę spokojnie powrócić do blogowania.
No może nie tak znowu spokojnie.
Ale po kolei.

Ci, którzy śledzą mojego bloga, wiedzą, że opuściłam Kraków i wyjechałam na studia do Poznania. Studiuję dwa kierunki w tym - wymarzony od małego - musicalowy na muzycznej.
I wbrew pozorom - połączenie tego okazało się niełatwe.

Przez dwie uczelnie nie mam zbyt wiele czasu na gotowanie, nie mam nawet czasu na zwykłe czynności życiowe. Zapomniałam co to znaczy spać, a czasem łapię się nawet na tym, że zapominam oddychać. Jedzenie przy takim trybie życia jest niemal świętem, którego jednak z braku czasu celebrować się nie da. Zwykle wrzucę coś na ruszt w wydziałowym barze czy mleczaku po drodze. Najczęściej jednak ciągnę cały dzień na kanapkach. Kiedy zdarzy mi się już zjeść w domu - zwykle kończy się na zupce chińskiej, lub ryżu i sosie ze słoika.
Do czego zmierzam? Przepisy nie będą pojawiały się tak często jakbym chciała. Powodują to trzy zasadnicze czynniki:
1. Brak czasu,
2. Jestem tylko biednym studentem - na każdy pomysł jakiejś bardziej wymyślnej potrawy, mój portfel błaga o litość,
3. Aparat został z w Krakowie i raczej nie uda mi się go wynegocjować. A przy świetle kuchennym w naszym wynajętym mieszkaniu robienie zdjęć komórką to zadanie dla kamikadze.

Będę robić wszystko, aby bloga nie zarzucić. Jednak wiele kwestii nie jest zależnych ode mnie.
Póki co zapraszam na część pierwszą studenckiego żarła (stworzonego na początku miesiąca, czyli kiedy jeszcze było nas stać na mięso ;)). Choć wizualnie nie powala i jest typowym czyszczeniem lodówki - naprawdę warto.



GULASZ Z KURCZAKA, PIECZAREK I GROSZKU /4 porcje/

  • 1 duży filet z piersi kurczaka
  • 300 g pieczarek
  • pół dużej lub 1 mała cebula
  • pół szklanki słodkiej śmietanki 18% (ale myślę, że ze zwykłą kwaśną śmietaną też da radę)
  • 2 łyżki mąki
  • pół puszki zielonego groszku (lub 2 garście ugotowanego świeżego)
  • ok. 1,5 szklanki bulionu
  • sól, pieprz, zioła prowansalskie
Cebulę pokroić w drobną kostkę i zeszklić na oliwie. Dodać pokrojone w niedużą kostkę mięso i poplasterkowane pieczarki i usmażyć. Podlać bulionem. Dusić kilka minut, dodać groszek. Odlać ok. 1/2 szklanki płynu z patelni i dodać mąkę, oraz śmietankę, dokładnie i energicznie rozmieszać, tak aby nie było grudek, a śmietanka nie ścięła się (ja używam trzepaczki). Dolać do patelni, caly czas mieszając. Dusić jeszcze 2 minuty, doprawić do smaku solą, pieprzem i ziołami.
My jedliśmy z ryżem, ale myślę, że pasuje równie dobrze do makaronu.


poniedziałek, 31 października 2011

Chińszczyzna curry.

Długi weekend. Moment oddechu od poetów XX-lecia. Zamiast tego czas spędzony w miłym towarzystwie.

Chińszczyzna z curry. "Czyli taka trochę indioczyzna" jak stwierdził mój chłopak. Można i tak ;)
Po raz kolejny udowadniam sama sobie, że nie trzeba sprzętu kuchennego za milion dolarów, a można gotować co tylko nam się zamarzy. Na przykład chińskie bez woka. Na sposób stworzony ładnych parę lat temu przeze mnie i mojego brata, na skutek pomylenia przypraw ;)


CHIŃSZCZYZNA Z CURRY /3-4 porcje/


  • 1 paczka makaronu Chow Mei
  • 1,5 cebuli
  • 7-8 pieczarek
  • 2 wyciśnięte ząbki czosnku
  • 2 marchewki
  • 2 garście świeżego lub mrożonego zielonego groszku (którego nie widać na zdjęciu, ale tam jest ;))
  • 2 garści fasoli mung (u mnie z puszki)
  • 3  średnie piersi z kurczaka
  • 1 łyżka oliwy
  • 2 łyżki oleju sezamowego
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 3/4 łyżeczki chili
  • 1,5 łyżeczki curry
  • sól, pieprz
Zamiast wszystkich warzyw można użyć gotowej mrożonej mieszanki chińskiej.

Przygotować makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu, odstawić.
Kurczaka umyć, pokroić w kostkę. W głębokiej patelni rozgrzać oliwę, wrzucić mięso, oraz pokrojone w plasterki pieczarki, posiekaną cebulę i czosnek, doprawić solą i pieprzem. Podsmażyć chwilę, dorzucić groszek, fasolkę i marchewkę pokrojoną w paski. Wymieszać sos sojowy, olej sezamowy, chili i curry, dodać na patelnię. Kiedy mięso będzie już gotowe dodać makaron, dokładnie wymieszać, smażyć jeszcze 2-3 minuty.

A na koniec chciałam jeszcze pochwalić się moim zdolnym facetem, który spełnia marzenia plastycznego nieszczęścia jakim jestem ja  ;) 


wtorek, 16 sierpnia 2011

Czosnkowo-ziołowy kurczak w jogurcie.

Obiecałam sobie, że nie będę liczyć dni do końca wakacji, ale zupełnie podświadomie to robię. Jeszcze tylko 15 dni beztroski, wysypiania się i swego rodzaju bezmyślności. Pocieszam się jednak, że już za 9 miesięcy najdłuższe w moim życie, bo aż 4-miesięczne wakacje :D

Bardzo rzadko jadam mięso. A jeśli nawet mi się zdarzy to próbuję przykryć je innymi smakami (kto by pomyślał, że kiedyś obiad i kolacja nie istniały dla mnie bez mięsa...).
Kiedyś w autobusie obiło mi się o uszy "kurczak w maślance". Byłam bardzo ciekawa tego połączenia, jednak po otwarciu lodówki zobaczyłam napoczęty jogurt. A zaraz obok czosnek. Całkowicie eksperymentalny obiad smakował nawet mojemu bratu, który nie ma w zwyczaju chwalić moich wyczynów kulinarnych (nawet jak mu smakują, przekora jest sillniejsza.  Ale to rodzinne ;))

KURCZAK W JOGURTOWEJ MARYNACIE CZOSNKOWO-ZIOŁOWEJ

-3 piersi z kurczaka (lub polędwiczki, udka...)
-1 duży jogurt naturalny
-3 duże ząbki czosnku
-1 łyżka ziół prowansalskich
-1 łyżeczka suszonego majeranku
-1 łyżeczka czosnku granulowanego
-1 łyżeczka suszonego tymianku

Jogurt wymieszać z przyprawami i przeciśniętym przez praskę czosnkiem, odstawić na 5 minut.
Mięso umyć i włożyć do jogurtu (powinno być cale przykryte). Zakryć miskę folią spożywczą (inaczej wszystko w lodówc pachnieć będzie czosnkiem ;)) i wstawić do lodówki na 18 godzin.
Wyciągnąć mięso z marynaty (nie ścierać nadmiaru) i smażyć (ja bez tłuszczu na teflonie), podlewając lekko wodą. Mięso można również zgrillować.
Podawać z dowolnymi dodatkami, pasuje zarówno do ryżu jak i do ziemniaków.