Po głowie kołaczą się na zmianę daty i phrasal verbs.
Słysząc "Rosja" od razu układam w głowie schemat wypracowania o stosunkach polsko-rosyjskich.
W wypowiedziach polityków doszukuję się synestezji i toposu puer-senex.
Płacąc za zakupy liczę deltę.
Znów skończyła się kawa.
W związku z tym ciśnienie podnosimy dziś cukrem.
MARCHEWKOWO-WANILIOWE MUFFINKI /6 sztuk/
- 50 g mąki pszennej
- 50 g mąki orkiszowej
- 100 g startej na drobnych oczkach marchewki (1 jedna duża sztuka)
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 czubate łyżki cukru
- 1-2 łyżki jogurtu naturalnego
- 1 jajko
- ziarenka z 1 laski wanilii
Mąkę, proszek i cukier wymieszać. Roztrzepać jajko z jogurtem i wanilią. Do suchych składników dodać mokre oraz startą marchewkę, wymieszać. Nałożyć do foremek.
Piec 25 minut w 180 stopniach
źródło: mismakuje
Ze wzruszeniem wspominam swój przedmaturalny okres <3 Niby najgorszy w moim zyciu pod względem nauki a jednak taki pozytywny! Jak ten czas szybko leci :)
OdpowiedzUsuńA muffinki są idealną przekąską do nauki! Zwłaszcza te z Coffee jak ktoś nie umie upiec swoich :P
Ja za nimi(jeśli obie myślimy o coffeeheaven) niespecjalnie przepadam. Są dla mnie zawsze zbyt suche, jakby trochę już tam przeleżały i jak to nazywa moja koleżanka "smakują plastikiem".
UsuńNo właśnie ja nie przepadam za nazbyt mokrymi a te z Coffee odpowiadają mi zdecydowanie :) jeden minus to ich słodycz... po zjedzeniu czuje się jakby zjadła całą cukierniczkę :P A że niestety nie mam porównania z domowymi to ciężko mi je obiektywnie ocenić :( Ale w trakcie matur, gdy spędzałam w CH po 6 godzin ucząc się ratowały życie :P
UsuńTakie słodkości pomagają na stres:). Pyszne maleństwa:)
OdpowiedzUsuńmatura to bzdura... a na studiach każdy egzamin ma większy zakres. nie ma co się denerwować, szkoda życia... ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo chciałam napisać :D na studiach miałam z 20 takich grubych "matur" przy czym granica zdawalności nie wynosiła 30% a 50-75% :D
UsuńAle rozumiem Cię dobrze, sama przed ustnym angielskim i chemią byłam bliska histerii z nerwów :)
Będzie dobrze, zobaczysz! :)
Bo licealistom, zwłaszcza tym ambitnym wydaje się że matura to koniec świata... ale patrząc po moich znajomych, niektórzy nigdy nie nabierają dystansu i potrzebnej dozy nie-przejmowania się:) idąc tropem autorki ja po 4 latach podwójnych studiów powinnam: a) myśleć i mówić tylko po angielsku b) analizować i rozkładać na syntagmy, jamby i środki stylistyczne i psychoanalizę każdą wypowiedź i wszystko, co czytam ;) życzę powodzenia i pamiętaj autorko, że za rok nikt, nawet Ty nie będzie już o Twojej maturze pamiętał...:)
UsuńNie wydaje mi się, że to koniec świata, wręcz przeciwnie - że to jego początek. I dlatego chcę pozdawać wszystko jak najlepiej, aby dostać się na wymarzone studia.
UsuńNie wiem naprawdę gdzie w mojej wypowiedzi dopatrzyłyście się przerażenia. Akurat poziom nerwów jest na poziomie prawie zerowym. Bardziej chodzi mi o nadmiar nauki w ostatnim czasie, który ma doprowadzić do tego, aby - jak już wspomniałam - matura była POCZĄTKIEM a nie końcem świata. Po 5 dniach nauki od przebudzenia do zaśnięcia, naprawdę można być nią przemęczonym. I nie jest to stan permanentny. Myślę, że każdy ma tak przed egzaminem/sprawdzianem do którego bardzo długo i dokladnie się przygotowywał.
A jeśli chodzi o egzaminy... Większość studentów chce je po prostu zaliczyć. A maturę niestety trzeba napisać na dobry wynik. Nie boję się o 30%, bez przesady, nie jestem kretynką, przecież zdam. Ale aby dostać się na prawo to 80% z każdego przedmiotu to takie minimum. A to nie jest tak o na pstryknięcie.
A jeśli chodzi o stwierdzenie "matura to bzdura" to cytując moją mamę - myślę, że wielu ludzi z takim podejściem pracuje dziś w mcdonaldzie.
Przepraszam za zdenerwowanie, ale nie lubię kiedy ktoś doszukuje się drugiego dna w czyjejś wypowiedzi, a potem próbuje się jeszcze przez nie przekopać. Wiedząc w dodatku niewiele o realnej sytuacji.
taki ciśnienie też chętnie bym sobie podniosła :). Zwłaszcza przed najbliższym połówkowym egzaminem z historii prasy.
OdpowiedzUsuńWiem, że dasz sobie radę. Matura to główny temat w Twoich wpisach (czemu się nie dziwię, ja chyba zeświruję kiedy przyjdzie na mnie czas).
OdpowiedzUsuńDobrze jest sobie zrobić przerwę na kawę i muffina. ;*
Ja tam pamiętam jak świrowałam przed maturą, ale u mnie to miało inny przebieg - opowiadałam wszystkim naokoło że nie zdam i tak było w ostatnich dniach aż do zajechania :D Uczyć się aż tyle nie uczyłam, w ostatnich tygodniach to chyba paradoksalnie rozwiązywałam najwięcej zadań z matematyki, która potem nigdzie mi się na studia nie liczyła.
OdpowiedzUsuńMatura jest początkiem, to fakt, ale z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że jeśli ten początek opóźni się o rok, dwa lub nawet trzy - bo czasem tyle czasu potrzeba by odkryć co tak naprawdę nas interesuje, świat się nie wali. Ale na początku tak to właśnie się czuje :-)
No i najważniejsze - teraz interesuje Cię matura i tylko matura, więc trucie o tym jak to strasznie będzie na studiach jest całkowicie bez sensu. Chyba jeszcze niezbyt wiele czasu upłynęło od mojego egzaminu by uważać, że jest on całkowicie nieważny w porównaniu do progów zaliczenia na studiach. No i progi na maturze też są dla ludzi o różnych aspiracjach - jedni oszaleją z 31%, dla innych 92 to za mało na wymarzony kierunek...
Pozdrawiam ciepło, będę za Was maturalnych trzymać mocno kciuki :)
Trzymam kciuki, teraz już nie ma co się tak stresować, na pewno wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńMuffinki me gusta ^^