Przeglądąłam wczoraj stare wpisy i rzuciło mi się w oczy kilka rzeczy. Pierwsza to to, że moje zdjęcia choć wciąż bardzo amatorskie, zaczynają w końcu jakoś wyglądać. Raz lepiej, raz gorzej, ale zmierza to tak czy inaczej w dobrym kierunku. Druga to to, że nawet nie zauważyłam, kiedy przestał to być jedynie zbiór przepisów, ale również swego rodzaju dziennik z mojego życia. Trzecia to, że coraz rzadziej kopiuję przepisy, a zaczynam gotować sama z siebie, lub jedynie inspiruję się jakimś daniem. A czwarta... przestałam obsesyjnie używać tylko pełnoziarnistych produktów, bać się podsmażenia czegoś na odrobinie oliwy, nie uciekam z wrzaskiem na widok węglowodanów. Automatycznie przeliczam w głowie ile dane danie ma kalorii, ale nie ma to głębszego wpływu na mój posiłek. Brawo mała!
A teraz zapraszam na makaron - najprostszy z najprostszych. Bo ostatnio taka prostota smakuje mi najbardziej.
MAKARON Z SOSEM POMIDOROWO-ZIOŁOWYM /2 porcje/
- 150 g makaronu (u mnie pełnoziarniste penne)
- 1 puszka krojonych pomidorów
- 2 wyciśnięte ząbki czosnku
- 1 łyżeczka oregano
- 1 łyżeczka ziół prowansalskich (lub więcej)
- 1/2 - 1 łyżeczki chili
- sól, pieprz
Makaron ugotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Pomidory, czosnek, zioła, oregano i chili umieścić w garnku, gotować kilka minut na małym ogniu, aż pomidory się rozpadną. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Polać makaron.
Ot, cała filozofia.
Rewelacja! proste, tanie i szybkie :)
OdpowiedzUsuńSuper! Szybkie i smaczne danie :).
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jeszcze starty serek na wierzch i danie idealne. Miałam dzisiaj na obiad identyczne danie :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie dania! :)
OdpowiedzUsuńO, taki makaron bardzo lubię! Rzeczywiście prosty i myślę, że nie ma osoby, której by nie smakował :-)
OdpowiedzUsuńTeż robię taki sos. :)
OdpowiedzUsuńDo bloga można się silnie przywiązać. Rodzaj kulinarnego pamiętnika? ;)
przepis w sam raz dla mnie- z makaronem, na studencką kieszeń, banalny w przygotowaniu:D
OdpowiedzUsuńMoje ulubione sztudenckie danie. Czasami pierś kurczaka lub tuńczyka dodaje. A często sos ląduje na kanapce! :D
OdpowiedzUsuńja czesto dodaje jeszcze ulubiona fete (;
OdpowiedzUsuńola: u mnie wylądował na brukselce wieczorem :)
OdpowiedzUsuńI oto chodzi! Przecież urok tkwi w prostocie :)
OdpowiedzUsuńMój ulubiony! Lubię jeszcze do niego dodawać czarne oliwki i posypać na koniec serem <3
OdpowiedzUsuńTak, tak i jeszcze raz tak dla takich dań;)
OdpowiedzUsuńot, cała filozofia - no właśnie, zawsze byłam za prostotą :))
OdpowiedzUsuń