Powiem więcej - rzadko gotuję.
Pracuję. Odsypiam maturę. Wysokie temperatury nie sprzyjają staniu przy kuchence.
A jeśli nawet coś ugotuję to... Najzwyczajniej w świecie nie chce mi się ładnie układać tego na talerzu i jeść zimnego po 348723 próbach zrobienia zdjęcia. Czasem użyję sosu z torebki, więc przepis niezbyt nadaje się do publikacji. Albo po prostu robię to co, co już na blogu było.
Chyba każdy bloger ma takie chwile zwątpienia. Kiedy nie ma ochoty czegoś zrobić, ale ma poczucie, że ktoś inny czeka. Konflikt tragiczy tak zwany.
Ogólnie... potrzebuję chwilę przerwy. Oddechu.
Publikowania dlatego, że chcę, a nie dlatego, że mam poczucie zaniedbania bloga.
Jeść gotowe dania jeśli mam na to ochotę bez myśli "no i nie mam co dodać".
Poczekać aż wena i chęć do gotowania wrócą same, bez wywoływania ich na siłę.
Nie mówię, że rezygnuję z pisania z bloga, bo to raczej nie nastąpi.
Potrzebuję jedynie chwili przerwy, bo wszystkiego można mieć raz na jakiś czas po prostu dość.
Co za dużo to niezdrowo jak niektórzy mawiają.
FRITTATA ZE SZPINAKIEM /1 porcja, patelnia 20 cm/
- 100 g świeżego szpinaku
- 2 jajka
- 2 łyżki tartego żółtego sera (użyłam dość kontrowersyjnego sera "Piórko" - uważam, że się sprawdził)
- sól, pieprz, czosnek granulowany
Szpinak umyć, dokładnie odcisnąć i posiekać. Podsmażyć na odrobinie masła.
W misce roztrzepać jajka, dodać ser, szpinak, pieprz, sól i czosnek, wymieszać.
Masę wylać na patelnię, smażyć pod przykryciem na średnim ogniu, aż góra będzie ścięta.
Przewrócić na drugą stronę (można pomóc sobie zsuwając frittatę na pokrywkę) i smażyć już bez przykrycia do ścięcia spodu.
Cierpliwie odpowiadać na pełne przerażenia pytania, że to tylko jajka, ser i szpinak i można to jeść.
Tak, ja też teraz rzadziej dodaję wpisy. Zwyczajnie nie chce mi się siedzieć na blogu, ale po kilku dniach wracam, bo jednak ciągnie.. :)
OdpowiedzUsuńApetyczny omlecik :D
Super pomysł, po weekendzie zrobię na pewno. Na blog trafiłam przypadkowo, ale bardzo mi się spodobał;)Dodaję do obserwowanych i zapraszam czasem do mnie http://calamadalena.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMonami doskonale Cię rozumiem :) Też tak mam i to bardzo często. Do tego totalny brak czasu bo tysiąc innych zajęć często sprawia że doba jest dla mnie za krótka :)
OdpowiedzUsuńOdpocznij, zrób przerwę, wrócisz z nowymi pokładami energii. Ja tam sobie tu spokojnie na Ciebie poczekam :)
Trzymam kciuki za jak najszybszy powrót Twojej energii. Pozdrawiam :)
Każdy czasami potrzebuje przerwy od jakiejś czynności więc my Ciebie rozumiemy. Odpoczywaj i wracaj jak najszybciej. :)
OdpowiedzUsuńTak, chyba kazdego nachodza czasem chwile zwatpienia. mam nadzieje, ze na chwilach sie skonczy! Swietny omlet, jako szpinakolubne stworzenie nie oparlabym sie takiemu :)
OdpowiedzUsuńskad ja to znam, ale wraca jak najczesciej (;
OdpowiedzUsuńKażdy ma chwile zwątpienia i niechciejstwa. Blog jest Twój, i możesz z nim robić, co chcesz. Nawet na ni nie pisać ;) Bo prowadzenie bloga ma sprawiać frajdę przede wszystkim Tobie. Więc odetchnij, nie miej wyrzutów sumienia i wróć, jak Ci się zachce :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja mam tak, że mi się czasami nie chce. Zazwyczaj radzę sobie tak, że jak mam wenę i chęci to gotuje dużo i potem w razie kryzysu, braku czasu lub lenistwa mam gotowy zapas :) A frittata świetna
OdpowiedzUsuńznam to doskonale, sesja albo zajęcia do 19... jedyna wolna chwila to sobotnie śniadanie (ale blog zamieniłby się wtedy w wersję jogurtowo-kanapkową)...
OdpowiedzUsuńJa pierwszą falę zwątpienia mam za sobą, pewnie przyjdą również następne, więc nie przejmuj się tylko czekaj, po fali niżu nadejdzie fala wyżu :)
OdpowiedzUsuńech.. z tym robieniem zdj mam to samo, układam układam, przekładam, poprawiam.. juz am śline na podłodze a dalej coś nie tak.. :) powodzenia w przyszlości a omlecik idealnie ścięty- mniam!
OdpowiedzUsuńkocham omlety!
OdpowiedzUsuńLubię frittaty :) szczególnie latem, gdy tyle mamy fantastycznych świeżych warzyw :)
OdpowiedzUsuń