Siedzę na walizkach, torbach, kartonach i co tam jeszcze mam pod ręką.
Ciuchy spakowane. Zimowe odłożone w inny karton, czekają, aż mama je wyśle i znów się ze mną połączą. Z mokrymi włosami w panice szukam spakowanej suszarki.
Czuję się bezradna jak małe dziecko.
Wyprowadzam się.
W związku z tym faktem nie wiem kiedy na blogu pojawi się kolejny wpis. W poznańskim mieszkaniu nie mam jeszcze internetu, a biorąc pod uwagę jak wiele ważniejszych rzeczy będzie do zrobienia - pewnie nie będzie długo.
Z nową nieznaną mi kuchnią też muszę się najpierw oswoić - musimy złapać tę nić porozumienia.
No i co najważniejsze - podczas sprzątania, przemeblowywania, układania, rozpakowywania i urządzania, gotowanie to chyba ostatnia rzecz na jaką będę mieć czas.
Ale za to... z jaką radością i energią powrócę do gotowania po 3 tygodniach jedzenia hamburgerów z budy, zupek w proszku i kupnych drożdżówek? ;)
Na pożegnanie - mam nadzieję, że nie na długo - aromatyczna, lekko indyjska zupa kalafiorowa z kurkumą. Przepyszna, rozgrzewająca, sycąca. Niestety, nie widać na zdjęciu jej pięknego żółtego koloru - aparat w telefonie pozostał nieczuły na jego urok.
Tak więc, do zobaczenia, mam nadzieję jak najszybciej :)
ZUPA KALAFIOROWA Z KURKUMĄ /4 porcje/
źródło przepisu
- 1 nieduży kalafior
- kawałek białej części pora (ok. 15 cm)
- 2 średnie ziemniaki (u mnie 3 duże)
- 3 łyżki ryżu (pominęłam)
- 1 marchew
- 1,5 litra bulionu cielęcego (użyłam drobiowego)
- 1 łyżeczka kurkumy
- sól, pieprz
- duża garść siekanego koperku
Warzywa umyć. Pora pokroić w cienkie półplasterki. Podsmażyć w garnku na odrobinie masła. Dodać obrane: marchew pokrojoną w półtalarki i ziemniaki pokrojone w kostkę. Zalać bulionem, gotować aż warzywa będą al dente. Dodać kalafiora podzielonego na mniejsze różyczki. Jeśli płyn nie przykrywa warzyw należy go dolać.. Przyprawić solą, pieprzem i kurkumą. Kiedy kalafior się ugotuje dodać posiekany koperek. Gotować jeszcze 2 minuty, podawać.
