środa, 31 sierpnia 2011

O angielskich muffinach i ostatnim letnim śniadaniu.

Ostatni dzień wakacji, ostatni dzień wolności. Ostatnie niespieszne śniadanie, bez świadomości, że muszę gdzieś zdążyć. Ostatni dzień na przeczytanie nieruszonego "Mistrza i Malgorzaty" i ostatni dzień bez bombardowania mnie ze wszystkich stron słowami "matura", "deklaracja maturalna", "plan prezentacji", "arkusz rozszerzony". Ostatni dzień cieszenia się słońcem w pełni.
A zarazem  świadomość, że znów będę mogła widywać codziennie ludzi, z którymi nie zawsze udało się zgrać wakacyjne wyjazdy i widzieliśmy się zaledwie raz lub w ogóle. Znów będę mogła narzekać na kawę ze szkolnegoo automatu i wybiegać do sklepu na przerwie, pomimo protestów pani woźnej... Tego nie dadzą mi wakacje. No i przede wszystkim to już ostatni mój rok w szkole, ostatni rok nauki znienawidzonego rosyjskiego, a potem 4,5 miesiąca wakacji.

A teraz długo wyczekiwany przepis na angielskie muffiny. W zasadzie to nie muffiny, a malutkie bułeczki. Tradycyjny angielski wypiek śniadaniowy. W Anglii pierwsze skojarzenie ze słowem "muffins" to nie słodkie babeczki, ale właśnie takie bułki. Najlepiej smakują prosto z patelni (tak, nie z piekarnika) lub zapieczone w tosterze. Do tej pory nie robiłam ich sama, jednak jadłam je wielokrotnie podczas wizyt u taty w Londynie. Nie mogłam uwierzyć, że robi się je tak prosto. Osobiście piekłam je dzień wcześniej (a dokładniej - noc wcześniej), ale jeśli ktoś ma dużą siłę woli, aby rano czekać na śniadanie 2,5 godziny, to polecam zrobić je na świeżo.



ANGIELSKIE MUFFINY

500 g mąki pszennej (dałam 100 g pełnoziarnistej)
1 łyżeczka soli
20 g świeżych drożdży
350 ml mleka
2 łyżki cukru
kasza manna

Mleko podgrzać (ma być ciepłe, ale nie gorące), rozpuścić w nim cukier i drożdże, odstawić na 10 minut, aż drożdże zaczną pracować i pienić się.
W garnku wymieszać mąkę z solą i zalać mleczną mieszanką. Wyrobić, gładkie, elastyczne ciasto. Przykryć garnek suchą ściereczką i odstawić do podwojenia objętości (u mnie ok. 45 minut). Po tym czasie krótko wyrobić i wyłożyć na stolnicę oprószoną kaszą manną. Przykryć ścierką i zostawić ponownie na 30 minut.
Z ciasta uformować wałek o długości ok. 20 cm i pokroić w 10 plastrów. Posypać wierzch każdego muffina kaszą manną, lekko spłaszczyć dłonią (do wysokości ok 1,5 cm). Przykryć, odstwić na kolejne 30 minut.
Po tym czasie rozgrzać patelnię, a następnie na najmniejszym gazie i bez tłuszczu piec każdego muffina po 10-15 minut z każdej strony. Powinny być lekko zbrązowione i mieć dość twardą "skorupkę". Aby nieco zmiękła, zawijamy muffiny na 7-10 minut w lnianą ściereczkę.
Podawać z dowolnymi dodatkami, są doskonałe na słodko i słono.

źródło:cukierenka




wtorek, 30 sierpnia 2011

Kokosowo-migdałowa granola.

Nazbierało się tych przepisów do dodania, nazbierało...  A jeśli wszystko sprawnie pójdzie, dziś do listy dołączą kolejne trzy. Lekko przeraża mnie wizja roku szkolnego, kiedy sporo jest dni, gdy na śniadanie jem kupione w drodze do szkoły jabłko i drożdżówkę, na obiad gotową kanapkę ze sklepu, a na kolację, to co uda się wygrzebać z dna lodówki - bo przecież nikt nie miał czasu zrobić zakupów.

Na razie jednak, zupełnie nieprzygotowana do szkoły (zeszyty nie kupione, wakacyjna lektura nieprzeczytana, sukienka na rozpoczęcie nie wybrana ;)) nałogowo piekę granolę. I to nie byle jaką. Tę jedną, jedyną, ulubioną - kokosowo-migdałową. Ilość składników można oczywiście dowolnie modyfikować, w zależności od upodobań.
A zapach w trakcie pieczenia... Obłędny.




KOKOSOWO-MIGDAŁOWA GRANOLA

1 szklanka płatków owsianych
2 łyżki otrębów pszennych
1 łyżka otrębów owsianych
1/2 szklanki płatków jęczmiennych
1 łyżka poppingu z amarantusa
2/3 szklanki dmuchanego orkiszu
5 łyżek wiórków kokosowych
3 łyżki płatków migdałowych
2 garście migdałów (dałam blanszowane)
5 łyżek wody
3 łyżki oliwy
4 łyżki miodu
opcjonalnie: suszona żurawina, chipsy bananowe

Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia. Suche składniki wymieszać i wysypać na blachę. Dodać wodę, oliwę i miód, dokładnie przemieszać. Piec w 150 stopniach 40-50 minut, do zbrązowienia, mieszając co około 10 minut.


poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Gdy brak czasu - miniserniczki

Mieli przyjść do mnie znajomi i dostałam zamówienie na sernik. Jednak, jak to ja, przypomniałam sobie o tym jakieś dwie godziny przed ich przyjściem. Nie było czasu na zagniatanie ciasta na spód, godzinne pieczenie i kilka godzin chłodzenia. Po błyskawicznym przeglądzie internetu i połączeniu miliona przepisów powstały te błyskawiczne serniczki z truskawkami. Kiedy wyciągałam drugą partię z piekarnika, pierwsza była już gotowa do zjedzenia :)



MINISERNICZKI Z TRUSKAWKAMI (20 sztuk)

1 kg mielonego twarogu (używam półtłustego President)
2 łyżki mąki
2 jajka (dałam same białka, bo lubię białe serniki)
1 szklanka cukru
50 g herbatników lub ciastek owsianych
odrobina aromatu waniliowego
10 truskawek, przekrojonych na połówki (mogą być jakiekolwiek drobne owoce)



Rozgrzać piekarnik do 170 stopni.
Formę do muffinów wyłożyć papilotkami. Ciastka pokruszyć i wyłożyć równomiernie na dno papilotek. Pozostałe składniki (oprócz truskawek) zmiksować i przełożyć na ciasteczkowy spód. W każdy serniczek wcisnąć połówkę truskawki. Piec ok. 35 minut.
Schłodzić conajmniej pół godziny.




niedziela, 28 sierpnia 2011

Smak lata. Leczo.

Leczo to strasznie niewdzięczna potrawa. Bardzo często nie zachęca wizualnie, chociaż smak wynagradza wszystko.
Leczo polubiłam dopiero kiedy zrobiłam je sama. Z dzieciństwa kojarzę z niego tylko znienawidzone przeze mnie parówki, które mama namiętnie dodawała. Jednak kiedy stworzyłam swoją własną wersję - bez parówek, z cukinią, pieczarkami i na ostro - stało się moim głównym letnim posiłkiem. Na ciepło i na zimno, samo lub z kuskusem czy chlebem - nieważne. Zawsze tak samo szybkie w przygotowaniu i tak samo smaczne.



LECZO (ok. 4 porcje)

3 kolorowe papryki
1 nieduża cukinia
1 duża cebula
7-8 sporych pieczarek
4 pomidory (mogą być też pomidory z puszki)
2 ząbki czosnku
2 łyżki oliwy
przyprawy (wg uznania): sól, pieprz, ostra i łagodna papryka, pieprz ziołowy, zioła prowansalskie, oregano, bazylia



Cebulę posiekać (niezbyt drobno), pieczarki pokroić w plasterki, czosnek przecisnąć przez praskę lub drobno posiekać. Podsmażyć w garnku na oliwie. Kiedy pieczarki lekko zbrązowieją, dodać pokrojoną w kostkę, oczyszczoną z ziaren paprykę oraz plasterki cukinii (jeśli są duże, przekroić na połówki lub ćwiartki). Dodać sól i pieprz, dusić pod przykryciem, aż warzywa zmiękną. Wrzucić pokrojone pomidory, przyprawy i gotować aż pomidory rozmiękną, mieszając od czasu do czasu.
Jeśli wolimy bardziej "zwartą" konsystencję, odlać trochę wody.
Podawać na ciepło lub zimno, najlepiej z chlebem, lub jako samodzielne danie.

Takie leczo można zawekować i przechowywać.
Danie jest zgodne z fazą II (PW) diety Dukana.






sobota, 27 sierpnia 2011

Oswajamy dynię. Pancakes.

W przeciwieństwie do większości cieszę się upałami. Cieszę się tą letnią pogodą, której tak mało było w tym roku. Nie przeszkadza mi w tym 35 stopni, ani piekące słońce. Wręcz przeciwnie. Chcę jeszcze więcej SŁOŃCA. Na taką pogodę czekałam całą (w tym roku wyjątkowo długą) zimę, wypatrując przez okno pokoju (w myśl zasady, że poniżej -20 stopni nie wychodzę z domu). Doczekałam się jej tylko na kilka dni, ale wykorzystuję je do granic możliwości.

W tym roku postawiłam na "oswojenie" składników, których nigdy nie próbowałam, a wcale nie są jakimś wielkim rarytasem. Na pierwszy ogień poszedł rabarbar, potem szpinak, paluszki krabowe, cukinia, aż wreszcie przyszzedł czas na dynię. Postanowiłam w pierwszej kolejności na placki, bo wiem, że zjem prawie każde bez względu na efekt ;)
Tak czy inaczej, z dynią na pewno zaprzyjaźnię się na dłużej i już szykuję kolejne dyniowe wyczyny.
A pancakes'y dodaję do Naleśnikowej Soboty.



DYNIOWE PANCAKES (przepis na 2 porcje)

1 jajko
140 ml maślanki
200 g dynii, zmiksowanej blenderem
125 g mąki pełnoziarnistej
1 łyżka cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka oleju

Połącz wszystkie składniki, dodając na końcu przecier z dyni. Smaż na niedużym ogniu, przewracając na drugą stronę kiedy na powierzchni placka zaczną pojawiać się pęcherzyki.

źródło: grabtika

piątek, 26 sierpnia 2011

Mleczny ryż zapiekany z jabłkami, cynamonem i orzechami laskowymi.

Przez tydzień jadłam na śniadanie tosty. Z szynką i serem. Na obiad jadłam tosty. Z szynką, serem i pomidorem. A na kolację tosty. Z serem. Fundusze licealistów i jeden palnik niespecjalnie urozmaicały nasz jadłospis. Po trzecim dniu zaczęło śnić mi się jedzenie. I wyśniłam sobie mleczny ryż. Pozostawał on wciąż w moich myślach, nie dając szansy o sobie zapomnieć. Tak więc na pierwsze domowe śniadanie zafundowałam sobie mleczny ryż z jabłkami (choć moja ręka instynktownie ruszyła w stronę tostera :P).
To danie może funkcjonować jako śniadanie, obiad, kolacja, podwieczorek... Absolutnie uniwersalne i doskonałe na każdą porę dnia.

Przepis ląduje w aż 3 akcjach: sezon na jabłkaowocowe szaleństwo i ekspresowo w kuchni.



MLECZNY RYŻ ZAPIEKANY Z JABŁKAMI, CYNAMONEM I ORZECHAMI LASKOWYMI (1 porcja)

50 g ryżu (u mnie brązowy)
1 średnie jabłko
1 łyżeczka cynamonu
200 ml wody
200 ml mleka (u mnie sojowe)
2 łyżeczki brązowego cukru
garść posiekanych orzechów laskowych

Ryż ugotować w wodzie i mleku według instrukcji na opakowaniu (można zrobić to dzień wcześniej), dokładnie odcedzić.
Jabłko zetrzeć na tarce o grubych oczkach, połączyć z orzechami, cukrem i cynamonem.
Wymieszać na patelni ryż z jabłkami, podlewając odrobinę wodą (2-3 łyzki) i dusić na małym ogniu przez ok. 3 minuty. Podawać ciepłe.

źródło przepisu: dessicated coconut

czwartek, 18 sierpnia 2011

Kawowe naleśniki.

Naleśniki to takie moje comfort food. Wracając po ciężkim dniu w szkole, czy mając po prostu zły humor, to właśnie naleśniki - naleśniki i kubek kawy - są tym, co potrafi podnieść mnie na duchu.
Mojego absolutnego uzależnienia od kawy, nawet już nie ukrywam. I to nie tyle od samego "pobudzacza", co od tego niesamowitego smaku i aromatu. Po tym jak zaopatrzyłam się w kawiarkę i nie piję już rozpuszczalnej, a świeżą, mocną (dla niektórych nie do wypicia) i pachnącą, kocham ją z dnia na dzień coraz bardziej.
Pewnego dnia pomyślałam - a gdyby tak to połączyć? Efekt: najlepsze naleśniki jakie kiedykolwiek jadlam.



KAWOWE NALEŚNIKI (1 porcja : 3-4 sztuki na patelni 20 cm)

-70 ml kawy (1 kopiata łyżeczka kawy rozpuszczalnej, rozpuszczona w 70 ml wody)
-20 ml mleka/śmietanki do kawy
-60 g mąki pszennej białej (z pełnoziarnistą, naleśniki wyglądają jak przypalone)
-1 łyżka cukru
-1/3 łyżeczki kakao
-1/3 łyżeczki cynamonu
-1 jajko
-odrobina soli

W gorącej kawie rozprowadzić kakao. Dodać mleko, sól i cukier, połączyć. Przelać do większego naczynia (ja to robię od razu w misce), dodać jajko, zmiksować. Wciąż miksując dodawać mąkę i cynamon. Odstawić na 30 minut. Smażyć na odrobinie masła. Podawać z ulubionymi dodatkami.
źródło przepisu: addio pomidory

środa, 17 sierpnia 2011

Pikantny krem z cukinii z ziołami

Wreszcie dorobiłam się blendera :) Jest tyle potraw, których nie mogłam nigdy zrobić, z powodu jego braku... o ile z zupami jeszcze jakoś się udawalo przy pomocy miksera, to domowe masło orzechowe było dla mnie nieosiągalne.
Krem to mój ulubiony rodzaj zupy. Nie lubię pływających w zupie warzyw. Oprócz tego taka zupa, zawierająca w sobie prawie same warzywa, starcza mi spokojnie za cały obiad.
Na pierwszy rzut poszedł ziołowy krem z cukinii. Z moją pasją doprawiania wyszedł dość pikantny, jednak dla mnie i mojej rodziny, przyzwyczajonej do ostrych smaków - w sam raz. Jeśli jednak nie przepadacie za ostrym jedzeniem, radzę zrezygnować z pieprzu kajeńskiego.
Przepis podstawowy pochodzi z gazetki "Przyślij przepis". Dodaję do Trzeciego Letniego Festiwalu Zupy i Cukiniowej Akcji.



PIKANTNY KREM Z CUKINII Z ZIOŁAMI (3 - 4 porcje)

600 g cukinii (u mnie jedna bardzo duża)
750 ml bulionu
3 ząbki czosnku
2 cebule

2 łyżki ziół prowansalskich
1 łyżka majeranku
1 łyżka oregano
1 łyżka tymianku
1/3 łyżeczki pieprzu kajeńsiego
sól, pieprz

Do podania:
jogurt naturalny
groszek ptysiowy lub grzanki (2 pokrojone kromki chleba zrumienione na patelni)





Cebulę i czosnek drobno posiekać. Zeszklić w garnku na oliwie. Cukinię umyć, pokroić w kostkę, wrzucić do garnka, dodać przyprawy i smażyć ok. 10 minut aż zmięknie. Wlać bulion, gotować kolejne 10 minut.
Zmiksować blenderem, doprawić do smaku.
Podawać z jogurtem naturalnym i grzankami lub groszkiem ptysiowym.

Pomidorowa jajecznica z bazylią i czosnkiem

Tak długo oczekiwany przeze mnie wyjazd nie doszedł do skutku... Choroba koleżanki, problemy rodzinne kolegi... No cóż, tak również się zdarza. Zamiast tego, na pocieszenie, będą góry przez 5 dni. Szukałam dziś dobrych stron tej sytuacji smażąc jajecznicę.

Z jajecznicą jest tak, że wydaje się daniem absolutnie banalnym, a zamieszczanie na nią przepisu działaniem conajmniej dziwnym. Jednak... ile można jeść same jajka? A niektóre dodatki, połączenia, choć pyszne - mogą nigdy nie wpaść nam do głowy. Tak było z tą jajecznicą, na którą przepis przywiozłam od kuzynki z Niemiec. Moi znajomi oniemieli, kiedy zobaczyli takie dodatki, a pochłonęli ją, zanim zdążyłam przynieść herbatę :)

POMIDOROWA JAJECZNICA Z BAZYLIĄ I CZOSNKIEM (1 porcja)

2 jajka
1 pomidor
1 duży ząbek czosnku
suszona bazylia (daję na oko - ok. 2 łyżeczki)
sól, pieprz
ew. 0,5 łyżeczki koncentratu pomidorowego (jeśli lubimy pomidorowe smaki i chcemy, aby jajecznica miała ładny kolor)

Pomidora pokroić w drobną kostkę, czosnek przecisnąć przez praskę. Podsmażyć na odrobinie oliwy, aż z patelni odparuje cała woda (ok 2 minut). Jajka wbić do kubka i rozmieszać widelcem na jednolitą masę. Dodać do niej sól, pieprz i bazylię, wymieszać, wlać na patelnię z pomidorami. Smażyć jajecznicę.


wtorek, 16 sierpnia 2011

Czosnkowo-ziołowy kurczak w jogurcie.

Obiecałam sobie, że nie będę liczyć dni do końca wakacji, ale zupełnie podświadomie to robię. Jeszcze tylko 15 dni beztroski, wysypiania się i swego rodzaju bezmyślności. Pocieszam się jednak, że już za 9 miesięcy najdłuższe w moim życie, bo aż 4-miesięczne wakacje :D

Bardzo rzadko jadam mięso. A jeśli nawet mi się zdarzy to próbuję przykryć je innymi smakami (kto by pomyślał, że kiedyś obiad i kolacja nie istniały dla mnie bez mięsa...).
Kiedyś w autobusie obiło mi się o uszy "kurczak w maślance". Byłam bardzo ciekawa tego połączenia, jednak po otwarciu lodówki zobaczyłam napoczęty jogurt. A zaraz obok czosnek. Całkowicie eksperymentalny obiad smakował nawet mojemu bratu, który nie ma w zwyczaju chwalić moich wyczynów kulinarnych (nawet jak mu smakują, przekora jest sillniejsza.  Ale to rodzinne ;))

KURCZAK W JOGURTOWEJ MARYNACIE CZOSNKOWO-ZIOŁOWEJ

-3 piersi z kurczaka (lub polędwiczki, udka...)
-1 duży jogurt naturalny
-3 duże ząbki czosnku
-1 łyżka ziół prowansalskich
-1 łyżeczka suszonego majeranku
-1 łyżeczka czosnku granulowanego
-1 łyżeczka suszonego tymianku

Jogurt wymieszać z przyprawami i przeciśniętym przez praskę czosnkiem, odstawić na 5 minut.
Mięso umyć i włożyć do jogurtu (powinno być cale przykryte). Zakryć miskę folią spożywczą (inaczej wszystko w lodówc pachnieć będzie czosnkiem ;)) i wstawić do lodówki na 18 godzin.
Wyciągnąć mięso z marynaty (nie ścierać nadmiaru) i smażyć (ja bez tłuszczu na teflonie), podlewając lekko wodą. Mięso można również zgrillować.
Podawać z dowolnymi dodatkami, pasuje zarówno do ryżu jak i do ziemniaków.


poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Placki serowo-otrębowe. Dziś z kakao.

Znów pada... Obserwuję non stop prognozy pogody, modląc się o pogodę na Mazurach. To ostatni wyjazd w wakacje, ostatnia chwila oddechu przed maturą, tak strasznie chciałabym, aby się udal...

Nie jestem na diecie Dukana. Często jednak wykorzystuję przepisy spełniające jej wymogi. Lubię jeść smacznie a zarazem zdrowo i niskokalorycznie. Te placki robię bardzo często, z różnymi dodatkami - wanilią, cynamonem, kakao, przyprawą korzenną... możliwości jest mnóstwo. Widzieliście już te placki w wersji cynamonowej na śniadaniu do łóżka, teraz przyszła pora na kakaowe. Moja mama nie mogła uwierzyć, że są wykonane z takich składników ;) Przepis pochodzi z dukanowego forum Wizażu. Spróbujcie koniecznie!




PLACKI SEROWO-OTRĘBOWE

-2 jajka
-2 łyżki otrębów owsianych
-1 łyżka otrębów pszennych
-1/3 kostki (ok. 70 g) sera twarogowego, chudego
-1-2 łyżeczki cukru (w wersji dukanowej - słodzik)
-dowolne dodatki (ok. 1 łyżeczka): kakao, wanilia, cynamon, przyprawa korzenna, płatki migdałów... 



Jajka lekko ubić. Dodać resztę składników, rozmieszać (ja to robię trzepaczką - zostają małe grudki sera, które nadają plackom fajną konsystencję). Odstawić na 10 minut, aby otręby napęczniały i masa zgęstniała.
Smażyć na średnim ogniu, przewracać placki na drugą stronę, gdy boki się zetną, a na wierzchu pojawią się pęcherzyki powietrza. Placki można smażyć zarówno malutkie, wielkości łyżki (wtedy wychodzi ich 8-9)  lub większe, jak ja dzisiaj (3-4 sztuki). 
Podawać z ulubionymi dodatkami (u mnie naturalny serek homogenizowany).


niedziela, 14 sierpnia 2011

Maliny zapiekane z płatkami owsianymi.

Rok temu obsesyjnie liczyłam kalorie. Wpadałam w histerię wchodząc na wagę i widząc 100 g więcej. Jadłam tylko jogurt 0% i marchewkę. Ważyłam 50 kg po zrzuceniu 12. Miałam figurę modelki. I byłam cholernie nieszczęśliwa.
Dziś ważę 5 kg więcej. Nie mam już figury modelki. Mam figurę KOBIETY. I jestem z niej dumna. Nie obraziłabym się gdybym mogła oddać komuś 1 kg, ale nie wyznacza to sensu mojego życia. O utrzymanie sylwetki dbam ćwicząc i tańcząc, co przy okazji daje mi wiele radości. Jestem zadowolona ze swojego wyglądu, choć wiele osób nie uznałoby go za idealny. Po ulicy chodzę pewna siebie, bez kompleksów z powodu małego wałeczka na brzuchu. A jedne z najmilszych słów jakie w życiu uslyszałam, to kiedy pisząc wczoraj do mojego chłopaka, że po Zwierzyńcu przytyłam 2 kg, otrzymałam odpowiedź "będę miał więcej ciała do kochania :)". 

Trochę straszne jest to, że musiałam schudnąć, żeby dopiero zrozumieć, że to nie jest w życiu najważniejsze. Że można być piękną z każdą sylwetką. Że wbrew temu co wmawiają nam w telewizji, szkole, gazetach, uroda to nie tylko sylwetka. Na piękno składa się wiele elementów, a figura to tylko jeden z nich. I wcale nie najważniejszy. 

Dietę skończyłam jakiś czas temu. Teraz staram się jeść zdrowo, pilnuję się, ale ma być przede wszystkim smacznie. Odkrywam, kuchnię na nowo, odnajduję swoje ukochane smaki, cieszę się nimi bez przysłowiowych "wyrzutów sumienia". I uwielbiam swoje pyzate policzki, które niejedną dziewczynę wprowadziłyby w stan ciężkiej depresji.

No koniec, tego uzewnętrzniania się, czas przejść do tego co jest istotą tego bloga. JEDZENIA innymi słowy :]

Ten deser to nieco zdrowsza wersja popularnego crumble. Owoce zamiast pod kruszonką, znajdują się pod słodką, chrupiącą skorupką z płatków owsianych i migdałowych. Użyłam malin, jednak nadadzą się jakiekolwiek inne owoce.




MALINY ZAPIEKANE POD PŁATKAMI OWSIANYMI (składniki na 2 porcje)

-2 garście umytych malin (lub innych owoców)
-2 łyżeczki cukru trzcinowego
-1 łyżeczka miodu
-45 g płatków owsianych
-1 łyżeczka miękkiego masła
-1 łyżka płatków migdałowych

Maliny wymieszać z 1 łyżeczką cukru trzcinowego, wyłożyc na dno ramekinów (większe owoce np. brzoskwinie należy pokroić w kostkę).
Płatki owsiane wymieszać z masłem, miodem i resztą cukru, dodać płatki migdałów. Masę wyłożyć równomiernie na owocach.
Piec w 190 stopniach 15-20 minut (do zrumienienia się płatków). Podawać ciepłe.




sobota, 13 sierpnia 2011

Chwila wspomnień i śliwkowe powidła.

12 Letnia Akademia Filmowa w Zwierzyńcu dobiegła końca. Niewątpliwie to jedne z lepszych wyjazdów w moim życiu. 6 dni zupełnego luzu, oglądania filmów, biegania boso po deszczu, powrotów do schroniska o 2 w nocy. 5 nocy spędzonych w 10-osobowych pokojach, nowe znajomości. Trzeci samodzielny wyjazd (chwała dowodowi osobistemu, dzięki któremu mogę się samodzielnie zameldować w ośrodku :))




Jeśli chodzi o sam LAF, to naprawdę gorąco wszystkim polecam. Festiwal nie jest drogi i wbrew plotkom, wcale nie trzeba spędzić 10 dni na sali kinowej. My oglądałyśmy koło 3 filmów dziennie, a karnet wykupiłyśmy na 5 dni. Miejsce jest naprawdę piękne, można wybrać się na kajaki, lub nad jezioro. Naprawdę ciężko jest się nudzić, bez względu na upodobania. Polecam również wybranie noclegu w schronisku młodzieżowym, bo jest to naprawdę niezapomniane przeżycie.

Gorąco polecam również restaurację "Młyn", gdzie zajadałyśmy się codziennie. Zapiekane warzywa, naleśniki, pizza, zupa cebulowa, kawa po turecku, sałatki... a wszystko oceniam jako jedne z najlepszych jakie dane mi było w życiu zjeść.


W przyszłym roku z pewnością również się wybierzemy i zapewne w kolejnym również. Nietypowy, ale absolutnie genialny sposób na spędzenie tygodnia wakacji.
I choć lada moment wyjeżdżam na Mazury, to Zwierzyniec będę wspominać jeszcze bardzo długo.





Tyle, jeśli chodzi o wspominki, teraz będzie kulinarnie.
W moim domu nigdy nie robiło się innych przetworów niż kiszone ogórki. Natomiast mnie osobiście zawsze marzyły się dżemy, powidła... W tym roku realizuję swoje marzenie i produkuję moje ukochane powidła śliwkowe. Nie mogłam wprost uwierzyć, że robi się je tak łatwo. Smażyłam je czekając aż skończy się pranie, odkurzając, czytając książkę. A smak powala na kolana.

POWIDŁA ŚIWKOWE (Składniki na około 2 sloiczki)

-1 kg śliwek (u mnie węgierki)
-2 łyżki cukru (wszystko zależy od słodkości śliwek i upodobań)

Śliwki wypestkować, pokroić na mniejsze kawałki, włożyć do garnka.
Powidła smażyłam 3 dni: 1 dzień - 45 minut, 2 i 3 dzień - po 30 minut.
Smażymy na średnim ogniu (na mojej płycie w skali 0-9 było to 4), od czasu do czasu mieszając.
Następnie przekładamy do słoików, przechowywać w lodówce. Można pasteryzować (ja sobie darowałam -  wiedziałam, że znikną w tempie ekspresowym, nie zdążyłam nawet zrobić zdjęcia całego słoika ;))



niedziela, 7 sierpnia 2011

Placki cukiniowe inaczej. Na chrupko.

W tym roku pierwszy raz jadłam cukinię, u mnie w domu to warzywo nigdy się nie pojawiało. Mama nie lubi, a tata nie zdawał sobie sprawy z jej istnienia, bo w jego rodzinnym kraju jej nie ma. Absolutnie się w niej zakochałam. Nawet w tym, że sama w sobie jest dość mdła, bo to otwiera szerokie pole do popisu dla farszów, przypraw, dodatków.
Dzisiaj cukiniowe placki, ale nie takie zupełnie tradycyjne. Sezam, siemię i quinoa nadają im wspaniałej chrupkości. Są doskonałe zarówno na ciepło jak i na zimno (dzisiaj właśnie zjadam je na zimny obiad - idealny na upały).
Przepis ląduje w cukiniowej akcji.

A ja zostawiam was na tydzień. Jutro rano ostatni post na śniadaniu do łóżka i wracam w niedzielę rano.
6 godzin PKSem, 6 dni Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu, nocne zwiedzanie Zamościa w oczekiwaniu na pociąg i powrót do Krakowa.
Do zobaczenia!

CHRUPIĄCE PLACKI Z CUKINII

- 2 średnie cukinie (ok. 700 g)
- 2 jajka
- 1/2 szklanki quinoa (suchego)
- 1 średnia cebula drobno posiekana (można zetrzeć na tarce)
- 3 łyżki mąki pełnoziarnistej
- 1 łyżka otrębów
- 2 łyżki sezamu
- 1,5 łyżki prażonego siemienia lnianego
- 1 ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
- przyprawy: pieprz, sól, ostra papryka, majeranek, kminek

Ugotować quinoa według przepisu na opakowaniu, ostudzić.
Cukinię zetrzeć na tarce, dodać resztę składnikow, wymieszać.
Smażyć na oliwie, odsączyć z tłuszczu na papierowym ręczniku (nie polecam smażenia bez tluszczu nawet na teflonie - warstwa oliwy nie musi być głęboka).

Ja zjadłam same, mamie smakowaly z kwaśną śmietaną.



źródło przepisu:moja massala

sobota, 6 sierpnia 2011

Drożdżowe ciasto z borówkami, morelami, budyniem i kruszonką.

Przygotowuję się do poniedziałkowego wyjazdu. Planuję co wziąć, piorę, prasuję. Pomiędzy jednym a drugim praniem i wyprawą do sklepów, powstawało drożdżowe ciasto. Cieszę się domowymi smakami póki mogę - do końca sierpnia (zaraz po powrocie jadę na Mazury) będę żywić się głównie chlebem z pasztetem. Tudzież - patrząc na nasze fundusze - samym chlebem.

Mnóstwo składników, mnóstwo smaków, efekt fantastyczny. O tym cieście nie można za wiele mowić, trzeba go po prostu spróbować. Udało mi się zrobić tylko jedno, rozmazane zdjęcie po rozkrojeniu - tak szybko zniknęło :)




CIASTO DROŻDŻOWE Z BORÓWKAMI, MORELAMI, BUDYNIEM I PEŁNOZIARNISTĄ KRUSZONKĄ

-210 g mąki pszennej
-40 g mąki orkiszowej
-35 g świeżych drożdży
-50 g bardzo miękkiego, ciepłego masła (moje było na pół stopione w mikrofali)
-125 ml wody
-1 łyżka mleka w proszku (jeśli nie mamy mleka w proszku, można zastąpić wodę zwykłym mlekiem)
-30 g cukru
-mała szczypta soli

- budyń waniliowy (na 0,5 litra mleka)
- 350 ml mleka

- ok. 400 g borówek i moreli

Kruszonka (jest jej zbyt dużo, ale o tym na końcu - proponuję zrobić 2/3 porcji)
-100 g mąki pełnoziarnistej
-75 g zimnego masła
-75 g brązowego cukru
- garść płatków migdałowych

Podgrzać wodę, rozpuścić w niej mleko w proszku i drożdże, odstawić na 15 minut. Wymieszać z resztą składników na ciasto, zagnieść, odstawić na 60 minut  w ciepłe miejsce do wyrośnięcia
Ciasto rozwałkować do natłuszczonej formy (pominęłam - piekłam w silikonowej).
Przygotować budyń według przepisu na opakowaniu, wykorzystując 350 ml mleka. Rozsmarować budyń na cieście, odstawić na 30 minut.
Morele pokroić w małe kawałki, ułożyć razem z jagodami na budyniu.
Składniki na kruszonkę rozetrzeć, posypać warstwę owocową.
Piec 30 minut w 200 stopniach.



Ponieważ zostało mi trochę kruszonki, zrobiłam jagodowe crumble :) ułożyłam w papilotkach trochę jagód i posypałam kruszonką. Piekłam równolegle z ciastem. Wyszły mi 3 sztuki.



źródło przepisu:waniliowa chmurka

Bananowo - owsiane placki

Wstałam dziś pierwszy raz od długiego czasu bez budzika (w wakacje nastawiam go zawsze na 8, żeby nie tracić dnia). Wyspałam się do 9. Po odsunięciu zasłon zobaczyłam słońce. Po otwarciu lodówki - jagody. Co można zrobić z tak miło rozpoczętym dniem? Placki.



PLACKI OWSIANO-BANANOWE

- 1 banan
- 3 łyżki płatków owsianych
- 1 jajko
- 2 łyżki mąki pelnoziarnistej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Płatki zalać 1/3 szklanki wrzątku, odstawić do napęcznienia. Banana rozgnieść na papkę, połączyć wszystkie składniki. Smażyć nieduże placki, najlepiej bez tłuszczu (ja jak zwykle użyłam łyżeczkę oliwy przed pierwszymi plackami, potem nie natłuszczałam już patelni)
Placki można dosłodzić, jednak dla mnie słodycz banana jest wystarczająca.



źródło przepisu:lekko i zdrowo

piątek, 5 sierpnia 2011

Budyniowe naleśniki

Jestem absolutnym i nieposkromionym żarłokiem. Zobaczyłam rano te naleśniki u Shaday i postanowiłam zrobić je jutro na śniadanie, wpisując się przy okazji w Naleśnikową Sobotę Sylwi. Jednak nie wytrzymałam. Przyznaję, bez bicia - poległam. Były na obiad. Co więcej - na pewno nie były ostatni raz ;)
Przepis absolutnie mistrzowski. Cytuję za Shaday.

BUDYNIOWE NALEŚNIKI


45g mąki pełnoziarnistej
 łyżka proszku budyniowego
 1/4 szklanki mleka
 1/4 szklanki wody
 jajko
 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
 słodzik/cukier/syrop z agawy do smaku (mój budyń był z cukrem, więc już nie slodziłam)

Suche składniki wymieszać, wbić jajko, dolać mleko i wodę. Miksować przez około 2 minuty, masę wylewać na rozgrzaną patelnię z odrobiną tłuszczu. Smażyć kilka minut, uważając przy przewracaniu naleśników na drugą stronę - są dosyć delikatne.


czwartek, 4 sierpnia 2011

Pełnoziarniste waniliowe scones. Na śniadanie.

Dziękuję za słowa pocieszenia, z nogą już trochę lepiej :) Zresztą moje tempo życie na kontuzje mi nie pozwala, więc nie ma wyboru - musi wyzdrowieć.
Scones robiłam po raz pierwszy. Jadłam je już kiedyś w Londynie, jednak dla tego zapachu rozchodzącego się o poranku po domu i przyjemności przekrajania ciepłej jeszcze bułeczki, chyba przerzucę się na domowe. Nawet jeśli nie do końca zgodne są z oryginalną recepturą ;) Polecam zrobić ciasto wieczorem i włożyć na noc lodówki - wtedy rano wystarczy 20 minut, aby delektować się pysznymi scones :)

PEŁNOZIARNISTE WANILIOWE SCONES (2 bułeczki)

1/2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka brązowego cukru
1 łyżka cukru waniliowego (użyłam cukru z prawdziwą wanilią)
1,5 łyżki masła
30 ml mleka
2 łyżki jogurtu naturalnego

Sypkie składniki wymieszać. Dodać masło i rozetrzeć palcami jak kruszonkę. Dodać mleko i jogurt, wymieszać (zrobiłam to ręką). Uformować 2 bułeczki i ułożyć ja na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w 200 stopniach przez 20-25 minut.

Podałam z twarożkiem i powidłami śliwkowymi oraz z nutellą.


środa, 3 sierpnia 2011

Pieczony kalafior z kurkumą i złośliwość losu.

Wyjście słońca zza chmur przywitałam uszkodzonym ścięgnem w kostce. Wszystkie moje plany rowerowo-rolkowo-basenowe poszły do lasu. Grrr. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że wykuruję się do poniedziałku, ponieważ wyjeżdżam na Letnią Akademię Filmową do Zwierzyńca i nie zamierzam całego pobytu spędzić ze stabilizatorem na nodze.
Na zajedzenie smutków - kalafior. Aromatyczny, chrupiący... po prostu pyszny. I żółty :)

PIECZONY KALAFIOR Z KURKUMĄ


1 kalafior
4 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki wody
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka czarnuszki
1 łyżeczka kminku
0,5 łyżeczki ostrej papryki
sól, pieprz



Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
Podziel kalafiora na nieduże różyczki, ułóż w naczyniu do pieczenia. Dodaj oliwę, wodę, przyprawy i dokładnie wymieszaj (możesz wcześniej wymieszać oliwę z przyprawami w miseczce i polać kalafior miksturą).
Piecz 30 minut, po 15 minutach raz przemieszaj.



źródło przepisu: mojamassala

wtorek, 2 sierpnia 2011

Drożdżówki z serem, czekoladą i jagodami.

Ta pogoda stanowczo przyczyni się do wzrostu mojej wagi ;) Z braku lepszej alternatywy tworzę non stop w kuchni. Dzisiaj u mnie drożdżówkowo.
W całym domu pachnie drożdżowym ciastem... ahh!

Do powstania tych wszystkich drożdżówek przyczyniło się wiele osób - Sylwia, od której pożyczyłam przepis na ciasto, mama, która prosiła "z serem! z serem!", babcia, która powiedziała jak najwygodniej zwijać jagodzianki, oraz resztka czekolady w szafce, domagająca się zużycia. No i na samym końcu ja, improwizując serowe nadzienie, oraz wykonując całość.
Wszystkie drożdżówki z tego samego ciasta. Wyszły mi 4 duże drożdżówki z serem, 8 jagodzianek i 4 nieduże bułeczki z czekoladą.















CIASTO DROŻDŻOWE

500 g mąki pszennej
50 g świeżych drożdży
100 g roztopionego masła
2 jajka (należy je wczesniej wyjąć z lodowki, by się ogrzały)
200 ml mleka
100 g cukru
szczypta soli

Podgrzać mleko, rozpuścić w nim drożdże, wymieszać z łyżką mąki i łyżką cukru, odstawić na 10 minut.
Wymieszać mąkę z rozczynem, zostawić na chwilę. Dodać resztę składników, wyrobić gładkie ciasto, dodając ewentualnie mąkę (dodałam ok. 2 garści). Przykryć suchą ścierką, odstawić na 30 minut w ciepłe miejsce. Po tym czasie krótko wyrobić, posypać mąką i odstawić na kolejne 30 minut.

Drożdżówki z serem (proporcje masy serowej na 6 dużych drożdżówek)


400 g zmielonego chudego sera (nie musi być chudy - taki po prostu miałam)
2 łyżki cukru pudru
1,5 łyżki cukru z prawdziwą wanilią
1 żółtko

Wszystkie składniki dokladnie wymieszać (utrzeć).
Odrywać po kawałku ciasta, rozwałkować na wysypanym mąką blacie na koła grubości ok.8 mm. Nakładać nadzienie (można też zrobić wgłębienie np. szklanką, jeśli lubicie miec ser bardziej "w środku").
Układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia
Piec 12 minut w 200 stopniach.

Jagodzianki

Ciasto rozwałkować na koła grubości, ok. 4-5 mm. Nakładać jagody, posypywać odrobiną cukru. Zlepić jak pierogi, zawinąć końcówki pod spód, układać na papierze do pieczenia łączeniem w dół.
Piec 14 minut w 200 stopniach.

Bułeczki z czekoladą

Rozwałkować ciasto na kwadraty grubości ok 4-5 mm. Kłaść kostkę lub dwie (zależy od wielkości) czekolady. Zlepić wszystkie boki w kopertę, lekko zrolować bułeczki, nadając im lekko okrągły kształt.
Układać na papierze do pieczenia.
Piec 14 minut w 200 stopniach.